niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział Drugi

Zapach benzyny, spalonych opon i papierosów unosił się w powietrzu. To dziwne, ale wcale mi on nie przeszkadzał, a raczej nawet się podobał. To było miejsce dla mnie. Tu czułam się dobrze, nikt mnie nie oceniał, nikt nie wtrącał nosa w nieswoje sprawy. Inaczej mówiąc, mój drugi dom. Atmosferę psuły jedynie na pół gołe laski, które najchętniej zrzuciłyby z siebie resztę swoich ubrań i chodziły nago bez żadnego skrępowania, w sumie i tak każdy widział je już gołe więc…
Wolnym krokiem szłam za Mady, która co jakiś czas podskakiwała do góry, starając się namierzyć wzrokiem swoich przyjaciół. Jej niebiesko-czarne, lekko kręcone włosy kilkakrotnie uderzyły o moją twarz co nieco wytrącało mnie z równowagi, ale starałam nie dać po sobie tego poznać. Dziewczyna przystanęła na chwilę i zaczęła się rozglądać na wszystkie strony. Odwróciłam się za siebie i zaczęłam przyglądać się ludziom i ich maszynom. Moją uwagę przykuł szczególnie chłopak o wysokiej posturze z czerwono czarnymi włosami, które były w tak zwanym - artystycznym nieładzie. Stał opierając się o motor, a wokół niego kręciło się kilka dziewczyn. Chłopak odznaczał się głównie tym, że był on ubrany w czarny dość długi sweter. Muszę przyznać, że pierwszy raz zobaczyłam osobę w swetrze na wyścigach, jednak on bardzo dobrze na nim leżał i do niego pasował. Mady widząc go, uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła mnie za rękę. Zaczęłyśmy iść w jego kierunku.
- Michael! – Powiedziała wesoło i rzuciła się na szyję chłopaka. On uśmiechnął się do niej i odwzajemnił uścisk. Byli do siebie na swój sposób podobni. Oboje mieli kolorowe włosy i szczerze myślę, że razem je ze sobą farbują, kto wie? Na twarzach dziewczyn towarzyszących Michael’owi pojawił się grymas co mnie rozbawiło.
- A kysz – Powiedziałam i charakterystycznie machnęłam kilka razy ręką w celu przegonienia ich. One spojrzały jedynie po sobie zdezorientowane, ale po chwili odeszły, zostawiając nas w spokoju, uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Michael poznaj Scarlett, Scarlett to Michael. – Powiedziała Mady odrywając się od chłopaka. On uśmiechnął się do mnie ciepło i kiwnął głową. Zrobiłam to samo. Wydawał się być sympatycznym i raczej wesołym człowiekiem, ale pozory mylą, sama przecież to najlepiej wiem.
- Bu! – Usłyszałam za swoimi plecami niespodziewanie, wzdrygnęłam lekko na wskutek przestraszenia i odwróciłam się pośpiesznie. Za mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha Luke, najwyraźniej zadowolony z mojej reakcji. – Przestraszyłaś się? – Spytał się głupio, a w jego głosie było można czuć dumę.
- Nie, po prostu przeraził mnie smród wydobywający się z twojej buzi – Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego triumfalnie. 1:0 dla Scarlett! Chłopak przewrócił oczami, ale po chwili zaśmiał się.
- Wolałem cię w wersji w samym szlafroku – Mruknął i puścił mi oczko, a ja prychnęłam pogardliwie. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam stojącego za nim chłopaka. Miał ciemne włosy z blond kosmykami gdzieniegdzie, a na nosie czarne okulary, było już dawno po północy więc zgaduję, że była to część ozdoby, bo raczej żadnego pożytku o tej porze z nich nie miał.
- Dla tych którzy jeszcze nie wiedzą to jest Scarlett, a to Luke i Calum. – Powiedziała Mady, przerywając chwilę ciszy. – A gdzie Ashton? – Spytała po chwili.
- Jedzie zaraz w wyścigu – Wyjaśnił Calum i wskazał na start, na którym czekało już kilkoro zawodników. Wszyscy odwróciliśmy głowy w jego kierunku. Na środek jezdni weszła skąpo ubrana dziewczyna, która dała znak, że mają jechać. Już od samego początku towarzyszyło mi wiele emocji, oglądałam każdy ruch zawodników i z zaciekawieniem analizowałam go, przyglądałam się z zaciekawieniem. Ashton od samego początku zdobył wielką przewagę, reszta miała naprawdę problem z wyprzedzeniem go. Przyznaję był dobry, ale czy to wystarczy? Wyścig zakończył się szybko, zwycięzcą oczywiście został Ashton. Po udanej jeździe, chłopak podszedł do nas, prowadząc u boku swój pojazd.
- To było coś – Powiedział dumnie stając obok nas, jego twarz wyrażała ogromną radość, cieszył się jak małe dziecko które wygrało balonik.
- Taaak jak każdy twój wyścig – Powiedział Michael przewracając oczami, a w jego głosie wyczułam lekką nutkę sarkazmu. Ashton spiorunował go wzrokiem, a reszta się zaśmiała.
- I tak uważam, że to było mistrzowskie – Burknął i podniósł głowę uśmiechając się.
- Czy ja wiem  – Mruknęłam cicho, wtedy Mady i reszta spojrzeli w moją stronę.
-Co masz na myśli? – Spytał Ashton, który dopiero teraz zauważył moją obecność.
- Nie mówię, że było źle, ale mogło być też lepiej...- Zaczęłam, ale chłopak nie dał mi skończyć.
- Z-z-zaraz.. Kim ty w ogóle jesteś? – Zapytał, lekko zirytowany.
- Scarlett – Przedstawiłam się, a Ashton uśmiechnął się łobuzersko.
- A więc… Scarlett co sugerujesz? – Spytał roześmiany.
- Że mogło być lepiej i, że są lepsi – Oznajmiłam i skrzyżowałam ręce.
- A ty uważasz, że jesteś lepsza? – Zapytał z lekką kpiną w głosie. Uśmiechnęłam się szyderczo.
- Możliwe – Powiedziałam, a wtedy Luke i Calum wytrzeszczyli oczy po czym zaczęli się śmiać z przyjaciela – Możemy to łatwo sprawdzić. – Dodałam pewnie.
- Okey, ty, ja, stare lotnisko jutro o północy – Powiedział, a ja zgodziłam się. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy ze strony jego przyjaciół.
- Nie powinieneś tego robić – Mady spojrzała z rozbawieniem na Ashtona.
- Chyba nie myślisz, że się jej boje – Chłopak prychnął śmiechem i zmierzył mnie od stóp do głów.
- A powinieneś – Powiedziałam, po czym zarzuciłam ręką swoje włosy do tyłu, odwróciłam się i podążyłam w kierunku swojego motoru.
*
Następny dzień minął szybko, razem z Madeline wybrałyśmy się na małe zakupy, niestety do spożywczaka gdyż lodówka w naszym wspólnym (od teraz) domu była pusta. Kupiłyśmy najpotrzebniejsze oczywiście rzeczy, czyli pizza, kilka pudełek lodów, jakieś słodycze, a no i oczywiście alkohol. Po południu razem z przyjaciółką zwiedziłam trochę miasto, Mady nie jest najlepszą przewodniczką, ale nie narzekałam, ponieważ czas naprawdę miło spędziłyśmy i najważniejsze, że spędziłyśmy go razem.
Cieszyłam się z każdej chwili gdy byłam sam na sam z Mady, ponieważ ostatnimi czasy, jeszcze w NY, dziewczyna nie miała dla mnie w ogóle czasu. Był tylko Nathan,Nathan, Nathan i jeszcze raz Nathan. Naprawdę można oszaleć! Już chyba na pamięć znam ich każdą z randek, pamiętam dokładnie każdy z dialogów, który ze sobą na nich prowadzili, a jeśli chodzi o szczegóły to…
Wracając…
Dzień mogę zaliczyć spokojnie do udanych. Około godziny 19 w domu zjawiła się reszta ferajny. Trochę lepiej się poznaliśmy, starałam się jak najlepiej odgrywać swoją rolę, ale czy mi się to udało? Gdybym nie wiedziała o tym co zrobili, mogłabym śmiało powiedzieć, że polubiłabym ich. Jednak wspomnienia nie pozwalały mi na to. Nie potrafię ich lubić, nienawidzę ich, kiedy patrzę w oczy dla Luke’a nie widzę zła, mroku jednak wiem, że gdzieś tam w nim jest, moja nienawiść do niego jest też tak wielka, że gdy tylko o nim usłyszę, spojrzę na niego, to czuję nieprzyjemne dreszcze, a cała radość z mojego ciała pęka jak przebity igłą balon.
Wciąż myślę o mojej misji : „Zamienić ich życie w piekło” – to mój cel.
Wszyscy siedzieli w kuchni, a ja wyszłam z domu pod pretekstem, że muszę powdychać trochę świeżego powietrza. Skierowałam się w stronę garażu gdzie chłopcy zostawili swoje motory. Podeszłam do maszyny należącej do Ashtona i dokładnie się jej przyjrzałam. Wzięłam narzędzia i zaczęłam przy nim majstrować. Zrobiłam co w mojej mocy by zepsuć pojazd tak, by był on na tyle niesprawny, by doprowadzić do wypadku, ale równocześnie tak, by nie dało się tego od razu zauważyć. Kiedy skończyłam wstałam i otrzepałam się z brudu. Wyciągnęłam komórkę i napisałam sms’a
„Wygląda na to, że czeka ich mały wypadek”
Wybrałam numer i nacisnęłam „wyślij”, pomimo, że wiedziałam, że robię dobrze czułam wyrzuty sumienia… Zaraz! Nie! To nie ja powinnam je mieć, to oni powinni je mieć! Zasłużyli na karę zasłużyli na ZEMSTĘ.
Wróciłam do środka i zajęłam miejsce obok Mady, która razem z Calum’em toczyła zażartą kłótnię, chociaż brzmiała ona mniej poważnie niż na jaką wyglądała. Co jakiś czas wybuchali śmiechem z przytoczonych przez siebie argumentów. Siedziałam trzymając w ręku szklankę z mrożonym sokiem jabłkowym, nie chciałam się upić przed wyścigiem. Może i byłam nieco niezrównoważona psychicznie, ale lubiłam żyć, pomimo tej burzy, która wciąż i wciąż kręciła się wokół mnie.
- Może nam coś o sobie opowiesz? – Głos Michael’a wyrwał mnie z zamyśleń, odwróciłam się w jego stronę i zauważyłam, że wszyscy mi się przyglądają.
- A co chcielibyście wiedzieć? – Spytałam i założyłam jedną nogę na drugą, po czym odstawiłam szklankę na mały stolik przede mną.
 - Podstawowe rzeczy, ulubiony kolor, zwierzak, jakieś zabawne historie z dzieciństwa - Powiedział chłopak i przeczesał ręką swoje kolorowe włosy.
- Rozmiar stanika – Chrząknął cicho Luke, a potem roześmiał się, a z nim cała reszta prócz Madeline, przewróciłam teatralnie oczami.
- Mój ulubiony kolor to fioletowy, zwierzę to raczej kot, a jeśli chodzi o dzieciństwo to nie wiele mam do powiedzenia. – Powiedziałam i poczułam lekkie ukłucie w sercu, spowodowane poprzez wspomnienia.
- A jak się poznałyście z Mady? – Spytał Ashton.
- W liceum – Mruknęłam.
- Jesteś z New York? – Głos zabrał tym razem Calum.
- Widzę, że dużo im o mnie opowiedziałaś. – Powiedziałam do przyjaciółki udając oburzoną, starałam się odciągnąć ich od tematów na temat mojej przeszłości.
- Nigdy o nic nie pytali – Powiedziała i wzruszyła ramionami.
- Teraz wasza kolej – Zwróciłam się do chłopaków.
- Co tu dużo mówić, istni bogowie seksu – Powiedział Calum i oparł się dumnie o tył krzesła. Zaśmiałam się, kiedy brunet wypowiedział te zdanie.
- Ta jasne, a ty największy – Powiedziała ironicznie Mady, wywracając oczami.
- No, a jak inaczej? – Uśmiechnął się do niej łobuzersko. Madeline zrobiła na ten gest zniesmaczoną minę co mnie rozbawiło, zresztą jak i pozostałych.
Zaraz po tym wybiła godzina 23. W ich towarzystwie czas naprawdę szybko zleciał.
- Idę się przejechać – Powiedziałam, spoglądając na drewniany zegarek wiszący na ścianie.
- Mam nadzieję, że nie uciekasz bo mamy się zmierzyć. – Zaśmiał się Ashton, a ja wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę wyjścia nakładając skórzaną kurtkę.
- Ja nie, ale ty już możesz – Powiedziałam stając w drzwiach i uśmiechając się triumfalnie.
- No Ashton, to chyba nie jest twój dobry dzień bo po raz kolejny już, zgasiła cię dziewczyna. – Zaśmiał się Luke.
- Zamknij się Hemmings – Krzyknął lekko zirytowany. Prychnęłam śmiechem, po czym wyszłam z domu.
Wsiadłam na swój ukochany motor i pojechałam przed siebie, starałam się dotrzeć do jakiegokolwiek parku. Musiałam się odstresować, to najlepsze przed wyścigiem. Uspokoić się, wyciszyć, skoncentrować, tak, to musiałam teraz zrobić, a zieleń i kwiaty zdecydowanie mi to ułatwiały.
Jestem bardzo dziwną osobą. Raz uwielbiam miejsca zatłoczone przez ludzi, ładnie pachnące, kolorowe, a innym razem pragnę być sama w smutnym, szarym pokoju, pachnącym papierosami. Co jeszcze dziwniejsze nie paliłam, nie chciałam nigdy nawet spróbować, wiedziałam jak się to kończy, ale lubiłam przebywać w pomieszczeniu w którym unosi się ich zapach. Czasem też myślę, że siedzą we mnie 2 różne osoby, które nie mają ze sobą nic wspólnego… Chociaż nie, obie kochają motory. To chyba jedyna rzecz która je łączy…
Już sama nawet nie wiem, jak ja ze sobą wytrzymuję.
Jadąc zauważyłam niewielki park. Przystanęłam i zeskoczyłam z pojazdu. Prowadziłam go ze sobą, aż do pewnej ławeczki. Usiadłam na niej i spojrzałam w gwiazdy. Dzisiejsza noc naprawdę była cudowna, starałam się odnaleźć jak najwięcej gwiazdozbiorów, co na szczęście nie przychodziło mi z trudem.  Przyglądałam się dokładnie niebu, kiedy nagle usłyszałam jakiś hałas za sobą, po chwili do moich uszu dobiegł odgłos szczekania. Poderwałam się i spojrzałam za siebie. Zauważyłam psa siedzącego w kojcu, gapiącego się w ciemną uliczkę, która znajdowała się niedaleko jego budy, zaraz za wyjściem z parku. Husky uporczywie szczekał w ciemną przestrzeń, ale wiedziałam, że miał ku temu powód. Ruszyłam w stronę alei, która nie wyglądała na bezpieczną, szczególnie o tej porze. Nie zmieniło to jednak mojej chęci sprawdzenia co, lub kto, się tam znajduje. Wolnym krokiem weszłam do uliczki dokładnie badając co się wokół mnie znajduje, nie towarzyszył mi strach, ale raczej rozsądek, który krzyczał „Zawracaj! Nie idź tam!”. Zignorowałam go. Telefonem starałam się rozjaśnić drogę, póki co nie widziałam nic niepokojącego oprócz kilku naprawdę, ogromnych szczurów. Po chwili doszłam na sam koniec drogi, którą przysłaniał mur. Westchnęłam cicho czując zawód. Inni ludzie by się cieszyli, że nie trafili na żadne niebezpieczeństwo, ale nie ja. Wspominałam już chyba, że jestem nienormalna. Nagle 3 latarnie oświetlające drogę zgasły, jedna po drugiej. Stało się zupełnie ciemno. Stałam wciąż zwrócona twarzą w stronę muru, nie miałam ochoty się oglądać. Usłyszałam tylko dźwięk odbezpieczającego się pistoletu za moimi plecami.

* * *
Witam was ponownie!
Na początku chcę was przeprosić za to, że rozdział został dodany po 2 tygodniach. Nie chcąc zanudzać was długimi, nudnymi hisotoriami dlaczego tak się stało, ustalmy, że miałam małe problemy techniczne. Tak to dobry pomysł.
Wracając.
Cóż, poczatki zawsze są trudne, dlatego bardzo was PROSZĘ żebyście dawali jakieś znaki życia, że to czytacie. Bardzo, bardzo, bardzo mi pomożecie pisząc komentarze (Wiem, że wam sie nie chce, ale przypomnijcie sobie co sie stało Scarlett, kiedy nie chciało jej się rozpakować walizek! ). Mozecie również tweetować hasłem #ZemstaFF. To naprawdę ogromna pomoc.
To chyba wszystko. Dziękuję za wszystko i do zobaczenia za tydzień! ♥

12 komentarzy :

  1. nienawidzę takich zakończeń :( chcę już kolejny <3 a ten megaaa i czemu taki krótki :o ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogolnie , powinnam cie zabic za to ze skonczylas w tak ciekawym miejscu, wierze ze Scarlett wygra ten wyscik , zapraszam takze na mojego bloga
    http://loveaboveallfanfic.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny *-* Fanfiction zapisane i nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału. <3 Czy mogłabym być informowana na tt o nowych rozdziałach ? <33 @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziały dodawane są co niedzielę o 20 ;) Ale jeśli chcesz to mogę ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Oki to nie trzeba ;) Będę co niedzielę <3 to do następnego x

      Usuń
  4. bardzo fajne :D mogłabym być informowana na tt o kolejnych rozdziałach? @hemmomyemo

    OdpowiedzUsuń
  5. Super jest! Już się nie mogę doczekać co jest dalej ;o Czekam z niecierpliwością na następny! <3
    @kasixxxxd

    OdpowiedzUsuń
  6. Mega rozdział! W co wpakowała się Scarlett?! Duuuużo weny życzę. ;*
    Weronika

    OdpowiedzUsuń