niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział Trzeci

 (*Przeczytaj notkę pod rozdziałem )

Stałam, wciąż patrząc się w murowaną ścianę. Kiedy poczułam jak ktoś przykłada mi broń do pleców, przełknęłam ślinę, a moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Starałam się opanować emocje i się uspokoić, nie chciałam w moich ostatnich (najprawdopodobniej) chwilach w życiu trząść się jak galareta, na to właśnie czekają wszyscy mordercy i zbrodniarze. Lubią jak ich ofiara błaga o litość, klęka i płaszczy się przed nimi. Nie zamierzałam tego robić, mam swój honor i wolę umrzeć niż go stracić. W końcu i tak jeszcze nikt, nigdy nie wyszedł z takiej sytuacji cało. Po co więc się trudzić na darmo?
Wzięłam głęboki wdech i podniosłam lekko ręce do góry, dając znak, że nie zamierzam sprawiać kłopotów w postaci samoobrony. Oczywiście, mogłam i miałam możliwość uciec, wystarczyłby jeden dobry i celny kop w jaja, a unieruchomiłabym mojego tymczasowego, przyszłego mordercę i pozbawiłabym jednocześnie płodności. Nie zamierzałam jednak tego robić. Skąd mogę mieć pewność, że mi się uda? Być może to właśnie on zareaguje pierwszy i zanim zdążę się obrócić on nie strzeli mi kulką w plecy? Tym razem wolałam nie ryzykować zwłaszcza, ze stawką było moje życie.
Powoli zaczęłam się odwracać, chcąc zobaczyć facjatę osoby zagrażającej mojemu zdrowiu.
- Zwariowałeś?! - Krzyknęłam zbulwersowana, widząc roześmianą twarz, której w tej chwili nie chciałam i nie miałam ochoty oglądać.
- Przestraszyłaś się? - Spytał dumnie, a na jego twarz wkradł się szyderczy uśmiech. Chłopak schował broń do kieszeni, a po chwili wyjął z niej paczkę papierosów.
- Przestraszyłam się tylko wtedy, kiedy zobaczyłam twoje wyniki testu IQ - Warknęłam do niego i skrzyżowałam ręce. Teraz powinnam tylko nałożyć okulary przeciwsłoneczne i zacząć krzyczeć "Yeeeeeeaaaah". Mężczyzna przewrócił oczami i wyciągnął jednego szluga po czym go podpalił zapalniczką, na której widniał obraz pół nagiej dziewczyny. Typowe.
- Do rzeczy, jak ci idzie? - Spytał i oparł się o zielony kontener, stojący za nim.
- Dobrze - Powiedziałam i się już lekko uspokoiłam. Chłopak uśmiechnął się i zaciągnął. Po chwili otworzył lekko usta z których wyleciał kłąb szarego dymu. Nogą przesunął w moją stronę posrebrzaną, niewielką walizkę.
- Co to? - Spytałam i zaczęłam się jej przyglądać.
- W środku znajduje się podsłuch i kilka małych kamerek, zamontuj je w domu swojej przyjaciółeczki, a potem tych pedałów - Powiedział ponownie wkładając papierosa do ust. Przewróciłam oczami, podniosłam ją z ziemi i otworzyłam, chciałam zobaczyć z jakim sprzętem mam do czynienia.
- Powodzenia siostrzyczko - Mruknął. Podniosłam lekko głowę, ale już go nie widziałam. Zupełnie jakby się rozpłynął, nienawidziłam kiedy to robił.
Od razu pojechałam do posiadłości Madeline i zamontowałam w każdym z pomieszczeń kamerki i podsłuch. Jednym miejscem, w którym tego nie zrobiłam, był mój pokój oraz łazienka. Jestem pewna, że tam nie będzie to potrzebne. Uwinęłam się z tym szybko. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 23:47. Szybkim krokiem wyszłam z domu i wsiadłam na swój ukochany pojazd. Dojechałam na ustalone miejsce naszego wyścigu, w którym czekali na mnie już wszyscy.
- No proszę, jaka punktualna - Usłyszałam głos Ashton'a, po jego zachowaniu wywnioskowałam, że jest pewny siebie i swojej wygranej. Mam nadzieję, że jego ego po porażce, która już niebawem go czeka, za bardzo na tym nie ucierpi, ups...
- Miałabym się spóźnić na wyścig, w którym ci nieźle dokopię? Nic z tego - Mruknęłam złośliwie, a chłopak jedynie się zaśmiał, nie biorąc moich słów na poważnie. Reszta przyglądała nam się z rozbawieniem.
Nie czekając już na żadną reakcję ze strony Ashton'a, ustawiłam się na starcie.
Teraz zdecydowanie jedna z najważniejszych części wyścigu, a mianowicie " moja chwila wyciszenia". Starałam zwolnić swoje bicie serca, zamknęłam oczy i zacisnęłam lekko ręce chcąc dokładnie poczuć swoją maszynę. Wzięłam głęboki oddech, a po chwili wypuściłam powietrze z płuc, uwalniając przy tym całą negatywną energię, przebywającą w moim umyśle. Teraz już nic się nie liczy, jestem tylko ja i motor, żadnych zmartwień, żadnych problemów. To kolejna rzecz, którą uwielbiam w wyścigach. Otworzyłam oczy i mogłabym przysiąść, że mają w sobie teraz więcej kolorów i blasku niż tęcza. Na środek wyszła Mady trzymająca białą chustkę, a po chwili dała nam znak, że mamy ruszać, upuszczając ją na ziemię. Ruszyliśmy z piskiem opon. Co jakiś czas spoglądałam na chłopaka, sprawdzając jak sobie radzi, chciałam też z bliska zaobserwować jego styl jazdy. Muszę przyznać, że był naprawdę dobry, szczególnie podobało mi się jego zaangażowanie. Starał się jechać szybko, ale nie chciał przy tym uszkodzić ani trochę swojego motoru i udawało mu się to. Powoli zbliżaliśmy się do zakrętu. Ashton przyspieszył, a przy tym pochylił się lekko starając się idealnie wyminąć słupek stojący jako jedna z przeszkód. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie jedna, mała śrubka, która wyleciała z jego motoru. Widziałam, ze Ashton stracił panowanie nad kierownicą, niespodziewanie jego motor wpadł w poślizg, a następnie gwałtownie zahamował. Zanim zdążyłam zorientować się co się dzieje, chłopak leżał na ziemi, a jakiś metr od niego jego motor. Zatrzymałam się i zeszłam ze swojego pojazdu podbiegając do Ashton'a, zaraz przy moim boku znalazła się reszta.
- Ashton.. Cholera, Ashton! - Luke starał się nawiązać kontakt z przyjacielem.
 Po chwili blondyn zamrugał pośpiesznie kilka razy i zaczął reagować.
- Wszystko dobrze? - Spytał go Michael i złapał za ramie pomagając mu usiąść.
- Tak... - Powiedział niepewnie, jakby sam do końca nie wiedział czy żyje, czy może już umarł.
- Co się stało? - Spytała go przejęta Mady.
- Nie wiem, wszystko szło dobrze, a tu nagle... - Ashton złapał się lekko za głowę i zaczął ją pocierać.
Calum stał przy motorze, dokładnie go oglądając, zgaduję, że w myślach starał się ustalić co się tak właściwie stało. Luke odszedł kilkanaście metrów od nas, a po chwili stanął obok Calum'a podając mu śrubkę. Obaj pomiędzy sobą zaczęli rozmawiać o tym co się wydarzyło.
- Robiłeś coś ostatnio przy motorze? - Spytał Luke nie odrywając wzroku od swojego znaleziska.
- Tylko przegląd dzisiaj rano i wszystko było okey - Odpowiedział mu Ashton, wciąż siedząc na asfalcie.
- W takim razie ktoś inny musiał przy nim majstrować - Luke schował śrubkę do kieszeni swoich spodni.
- Sabotaż? - Michael spojrzał na Luke'a lekko nerwowym wzrokiem, a blondyn podrapał się po głowie i przeczesał ręką swoje włosy.
- Na to wygląda - Mruknął stojący obok niego Calum. Wszyscy pogrążyli się w swoich myślach.
- Podejrzewacie kogoś? - Spytałam, przerywając ciszę.
- Nie... - Powiedział po krótkim zastanowieniu Luke - No chyba że... - Chłopak nie dokończył, spojrzał tylko na Calum'a, a następnie na Michael'a z nieco przerażonym wzrokiem.
- Nie, to na pewno nie mógł być on - Mruknął cicho Calum, a po chwili znów pogrążył się w swoich własnych myślach.
- Kevin* - Szepnął cicho Ashton i poderwał się z ziemi. Stałam przez chwilę przyglądając się mu bez słowa. Jaki znowu Kevin?
Wszystkie spojrzenia powędrowały ku blondynowi. Każdy patrzył na niego z lekkim strachem i zdenerwowaniem w oczach. Słyszałam jak Mady przełknęła głośno ślinę. To było dziwne, jedno słowo, jedno imię wywołało wśród nich strach.
- Kto? - Spytałam, ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi i nie raczył odpowiedzieć na moje pytanie, zupełnie jakby bali się o nim wspominać.
- Wracajmy już do domu... - Usłyszałam tylko głos Michael'a, który ostatni raz spojrzał na motor swojego przyjaciela, po czym zaczął iść w kierunku swojego pojazdu.
- Zaraz, trzeba zabrać Ashton'a do szpitala! - Madeline krzyknęła i zaczęła oglądać swojego brata, uporczywie sprawdzając, czy aby na pewno jest cały.
- Nic mi nie jest, spokojnie - Powiedział i uśmiechnął się do niej lekko dając znak by się trochę uspokoiła.
- Jasne, dla was nigdy nic nie jest,a potem kończycie cali poobijani lub bez zęba - Prychnęła i skrzyżowała ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.  Wszyscy ją i jej cenną uwagę zignorowali.

*

Tym razem zamiast do mieszkania Madeline pojechałyśmy do posiadłości chłopaków. Mieszkali w całkiem dużym i przestronnym domu, choć raczej mogłabym go  zaliczyć do niewielkiej willi. Pomimo, że z zewnątrz sprawiała ona wrażenie ekskluzywnej i wytwornej w środku panował bałagan, a umeblowanie było typowe dla nastoletnich chłopaków.
Mady od razu po wejściu podbiegła do jednej z szafek stojących w kuchni i wyciągnęła z niej apteczkę. Usadowiła Ashton'a na kanapie i opatrzyła mu rany, które odniósł w wyniku wypadku dając mu przy tym niezłe kazanie, niczym ksiądz proboszcz podczas niedzielnych mszy.
Sięgnęłam do kieszeni mając nadzieję, ze znajdę tam paczkę gum, ale moja dłoń natknęła się na nieco inny przedmiot. Wyciągnęłam kilka malutkich głośniczków i kamerek. Widząc je szybko schowałam z powrotem mając nadzieję, że nikt tego nie zauważył. Kompletnie zapomniałam, że miałam je w kieszeni.
- Gdzie jest łazienka? - Spytałam i spojrzałam na Calum'a siedzącego obok mnie, trzymającego w jednej ręce puszkę z piwem, a w drugiej telefon.
- 3 drzwi po prawej na górze - Mruknął nawet nie odrywając wzroku od telefonu. Kiwnęłam lekko głową i po schodach wbiegłam na piętro. Znajdował tam się dość długi korytarz i coś w stylu mini salonu, gdzie stał stół bilardowy.  Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zauważając wysoką i smukłą szafkę podeszłam do niej i schowałam na niej jedną z kamer. Czułam się jak z programu "Zdrady", jak ten gość co montuje kamerki. Obejrzałam się za siebie sprawdzając czy nikt mnie nie obserwuje. Nikogo nie widziałam, lecz pomimo to czułam na sobie czyjś wzrok.
Następnie podeszłam do pierwszych drzwi po prawej stronie i nacisnęłam na klamkę, uchyliłam je lekko i zajrzałam dyskretnie. Była to sypialnia, któregoś z domowników. Weszłam tam i zamknęłam za sobą po cichu drzwi. Zapaliłam światło, które rozeszło się po całym pokoju.
Wystrój bardzo mi się spodobał. Ciemno - czerwone ściany wpadające w odblask bordu na których znajdowało się wiele plakatów przeróżnych rockowych zespołów takich jak "Fall Out Boy", "Nirvana", czy "The Script". Przy całkiem dużym oknie stało łózko, a obok niego kilka szafek. Wszystkie meble były dopasowane kolorystycznie do ścian. Podeszłam do jednej z półek i w kwiatku schowałam kamerkę. Nagle usłyszałam czyjeś ciężkie kroki. Wpadłam w lekką panikę. Szybko zgasiłam światło i weszłam pod biurko zakrywając się przy tym krzesłem na którym wisiało kilka koszulek i par spodni.
 Skuliłam się i jednocześnie modliłam by ten ktoś nie wchodził do pokoju. Na szczęście osoba podążająca korytarzem ominęła drzwi. Słysząc oddalające się kroki odsunęłam lekko krzesło i starałam się wygramolić spod biurka. Nagle poczułam jak coś nieprzyjemnego w dotyku ociera się o moją rękę. Pisnęłam cicho i brutalnie wstałam uderzając się w głową o drewno. Złapałam się za głowę i upadłam  na podłogę przewracając się o to coś. Szybko poderwałam się z ziemi czując jak niezidentyfikowany obiekt łazi mi po nodze. Zakryłam usta ręką i kopnęłam to coś z całej siły, usłyszałam jak obija się o ścianę. Zapaliłam światło, a drzwi uchyliły się lekko.
- Co ty tu robisz? - Usłyszałam za sobą głos Calum'a. Odwróciłam się do niego wciąż trzymając się za głowę.
- J-ja.. Um.. myślałam, że tu jest łazienka - Wypaliłam. Wiem to było słabe kłamstwo, ale nic innego nie przyszło mi na myśl.
- Mówiłem 3 drzwi po prawej - Powiedział lekko zirytowany, najwyraźniej nie wierząc mi.
- Oh.. Myślałam, że 1 drzwi po prawej... - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego nerwowo. Miałam nadzieję, że chodzenie na kółko aktorskie w szkole podstawowej nie poszło na marne.
- Nie ważne... - Powiedział Calum i pokręcił głową. - Widziałaś może kota? - Spytał i zaczął się rozglądać po pokoju.
- Co? Jakiego kota? - Zapytałam zdezorientowana.
Błagam, niech to nie będzie to o czym myślę...
- Sfinks, łysy kot. Michael ma na ich punkcie obsesję - Wytłumaczył.
A jednak... W skali od 1 do 10 jak myślicie, jak bardzo mam przesrane?
Spojrzałam lekko za siebie, a w kącie za szafką było widać leżący łysy ogon.
- Nie, nie widziałam - Powiedziałam. - Chodźmy stąd - Dodałam i wypchnęłam Calum'a z pokoju zamykając za sobą drzwi. Moje zachowanie zdziwiło chłopaka, cieszyłam się, że postanowił nie wnikać i zostawił ten temat w spokoju.
Jednak byłam przerażona... W końcu... Zabiłam im kota.

* * *

Jejku, nie mam pojecia od czego zacząć :o 
Nie chcę wam wygłaszać kazań, więc szybko powiem to co chciałam powiedzieć.
1. Jejku awh, nawet nie wiecie jak mi pomagacie, uwielbiam czytać komentarze i wasze opinie, to naprawdę ogromna pomoc dla mnie. Cieszę się, że wam się moje ff podoba, mam nadzieję, że was nie zawiodę, a wy będziecie tu zaglądać częściej. ♥
2. Wiele osób prosi o informowanie mnie na tt, kiedy będą nowe rozdziały, ale skarby, to niepotrzebne. Przypominam, że każdy rozdział jest dodawany co niedzielę o 20:00. W razie jakichś problemów powiadomię was na moim koncie na tt @Zemsta_FF (zachęcam do obserwowania).
3. Chciałabym was zapytać, czy chcielibyście abym dodawała gify, lub zdjęcia do rozdziałów. Odpowiedź napiszcie w komentarzu lub przy tweecie z hasłem #ZemstaFF
4. Jeśli zastanawiacie się dlaczego przy imieniu "Kevin" stoi gwiazdka to już wyjaśniam... Jest to nowa postać, ale uwaga.. Nie pojawi się w zakładce "Bohaterowie". Kim jest ta postać? Cóż... Mogę wam tylko powiedzieć, że to drugi Voldemort. :D
Miało być krótko, a wyszło jak zawsze...
Jeszcze raz za wszystko dziękuję, zachęcam do komentowania i tweetowania. 
Do zobaczenia za tydzień. ♥

6 komentarzy :

  1. Świetny rozdział! Czekam na następny!
    @kasixxxxd

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarąbistyyy !!!!:D co do tych gifow to mozesz dodawać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahavo boze zabila ona kota..... Genialne , czekam na kolejny i zycze weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten moment z tym kotem >>>>
    Rozdział cudowny *-* Nie mogę się doczekać kolejnego <3
    @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny rozdział! Oj... Gdy reszta dowie się o śmierci kota, Scarlett będzie miała przesrane haha. XD
    Weronika

    OdpowiedzUsuń