- Może i wygrałaś rundę pierwszą, ale drugą wygrałem ja - Powiedział dumnie. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i zaniemówiłam. Ugh no pięknie.
- Szkoda, że nie widziałaś swojej miny - Zaczął się śmiać, kiedy już się ode mnie odsunął. Wywróciłam oczami, lecz po chwili ja również się uśmiechnęłam.
- Spokojnie, jeszcze się zemszczę - Powiedziałam, puściłam mu oczko, krzyżując ręce.
- Oh, tak? - Stanął w dokładnie takiej samej pozycji jak ja. Podniósł lekko jedną brew do góry i oblizał swoje wargi. - Już się nie mogę doczekać - Nachylił się i szepnął mi do ucha.
Odepchnęłam go lekko od siebie, uśmiechnęłam się zadziornie w jego stronę, a następnie powróciłam na swoje miejsce przy barze, przedtem zarzucając włosami do tyłu.
Na krześle wciąż siedział Michael, uśmiechając się w moją stronę głupio. Wyglądał trochę niepokojąco ze swoim pedofilskim uśmiechem, nie odrywał ode mnie wzroku.
- Co? - Spytałam marszcząc brwi i zajmując miejsce na wysokim krześle.
- Nie, nic - Powiedział wciąż się na mnie patrząc, a jego uśmiech nie schodził mu z ust.
- Jesteś dziwny - Stwierdziłam zamawiając sobie piwo. Chłopak zaśmiał się, popijając swojego drinka i wreszcie się odwrócił.
Po wypiciu kilku drinków, muzyka zaczęła robić się lekko uciążliwa. Postanowiłam odpocząć trochę od niej, zauważyłam, że nikt nawet nie wchodzi na górę, pomyślałam, że to idealny moment na dokończenie instalowania kamerek. Kiedy Michael zaczął zajmować się jakąś blondynką siedzącą obok niego, szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Dla pewności sprawdziłam czy wszyscy domownicy znajdują się na dole. Kiedy znalazłam się obok mojego motoru odczepiłam niewielką walizkę, która przylegała do niego, a następnie wyjęłam z niej kilka kamerek i schowałam do kieszeni kurtki.
Wróciłam do środka, ominęłam parę całującą, a raczej liżącą się na schodach, po czym znalazłam się na górze. Korytarzem ruszyłam po kolei do każdych drzwi, znajdujących się na piętrze. Po kilku minutach został mi już ostatni pokój. Ostrożnie i cicho weszłam do niego i zamknęłam za sobą drzwi, a następnie zapaliłam światło, odwróciłam się w stronę łóżka, a widok, który ujrzałam wywołał u mnie ogromny wstrząs. W łóżku leżała goła dziewczyna, a nad nią, opierający się nad nią, na łokciach Nathan. Zakryłam usta ręką i wytrzeszczyłam oczy, nie mogłam w to uwierzyć. Chłopak widząc mnie od razu zerwał się na równe nogi, zakrywając swoje przyrodzenie poduszką.
- Scarlett daj mi wytłumaczyć... - Zaczął, ale ja nie dałam mu skończyć, od razu wybiegłam z pokoju, chcąc powiadomić o wszystkim Mady. Kiedy dobiegłam do schodów, ktoś złapał mnie za nadgarstek, brutalnie przyciągając w swoją stronę. Nathan przywarł mnie do ściany.
- A ty gdzie się wybierasz? - Warknął przyciskając moją rękę mocniej. Syknęłam z bólu i wyrwałam mu się, odepchnęłam go z całej siły od siebie.
- Ty chuju - Syknęłam z obrzydzeniem prosto w jego twarz. - Wiedziałam, że prędzej czy później to zrobisz. Ona ci tego nie wybaczy! - Warknęłam.
Chłopak prychnął.
- Ona się nawet o tym nie dowie - Powiedział pewnie, uśmiechnął się szyderczo w moją stronę. - Bo jej nie powiesz.
Zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego tak uważasz? - Skrzyżowałam ręce.
- Bo jeśli ty powiesz jej o tym co zobaczyłaś, to ja powiem reszcie o tym, co ja zobaczyłem - Powiedział, następnie skinął lekko głową w kierunku kamerki, którą wciąż trzymałam w ręce. Spojrzałam na małe urządzenie, a potem na chłopaka.
- Nie ładnie, oj nie ładnie szpiegować przyjaciół - Zaśmiał się.
- To szantaż - Warknęłam w jego stronę, nie wiedziałam co mam robić, biłam się z własnymi myślami, a moje serce przyśpieszyło. On już wiedział, zawaliłam, zawaliłam na całej linii... Cholera.
- Nie, to bardziej układ. Ty milczysz, ja milczę, proste i wszyscy szczęśliwi.
Nie wytrzymałam i uderzyłam go z całej siły w policzek, na którym pozostał widoczny, czerwony ślad. Nathan syknął, a następnie złapał się za niego śmiejąc się pod nosem. Czy ta cała sytuacja go bawi?
- To jak zgadzasz się? - Spytał, prostując się. Zignorowałam jego pytanie.
- W ogóle ci na niej nie zależy, nigdy nie zależało - Prychnęłam.
- Zgadza się.
- Więc dlaczego nie chcesz by się dowiedziała, skoro masz ją gdzieś? - Spytałam.
- Bo jest bogata - Wytłumaczył, coraz bardziej się nim brzydziłam.
- Jesteś dupkiem, cholernym dupkiem - Wysyczałam mu prosto w oczy z obrzydzeniem.
- A ty oszustką - Przymrużył oczy z zadowolenia.
- Niczego nie rozumiesz - Warknęłam do niego, byłam coraz bardziej zdenerwowana.
- Nie muszę by wiedzieć, że nie jesteś ich przyjaciółką - Powiedział, dopiero teraz zauważyłam, że stał przede mną w samych bokserkach.
Nic już nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Miałam mętlik w głowie, czułam się okropnie. Wszystko zaczęło się robić coraz trudniejsze, to nie tak miało być...
Spojrzałam na bruneta, po raz ostatni, posyłając mu piorunujące spojrzenie. Odepchnęłam go na bok i ruszyłam w stronę schodów, kątem oka widziałam, że się uśmiecha.
- Pamiętaj Scarlett, Naiwność zawsze wiele kosztuje - Krzyknął jeszcze w moją stronę.
Pieprzony dupek. Zdenerwowana, czym prędzej udałam się w stronę wyjścia, nie miałam ochoty już na żadne imprezowanie.
Szybko opuściłam posiadłość chłopaków i wróciłam do domu. Pierwsze co zrobiłam to wzięłam zimny prysznic, który niesamowicie pomógł mi ochłonąć i zmniejszyć złość. Następnie położyłam się do łóżka i tak spędziłam pół nocy na rozmyślaniu. Wszystko dokładnie analizowałam, powtarzałam sobie w myślach jego słowa, które nie dawały mi spokoju. Bałam się, strasznie się bałam tego co może się wydarzyć. Wiedziałam, że jest chujem, ale nie sądziłam, że aż takim. Zawiodłam się, ale nie na nim, tylko na sobie. Jak mogłam dopuścić do tego by mnie przyłapał? To wszystko to moja wina, to wszystko przeze mnie. Chyba czas ponieść konsekwencje.
*
Niestety mój cały plan legł w gruzach, kiedy usłyszałam głośny huk z dołu. Gwałtownie zeskoczyłam z łóżka, nie do końca jeszcze rozbudzona, nałożyłam na swoje nogi kapcie i w piżamie zbiegłam na dół, by sprawdzić co się dzieje.
- C-co wy tu robicie? - Spytałam sennie, mrużąc oczy. Stojąc na schodach zauważyłam chłopaków krzątających się po salonie i kuchni.
- Cóż... U nas jest mały bałagan, wiec postanowiliśmy zjeść śniadanie u was - Wytłumaczył Michael, siedzący na kanapie, w rękach trzymał miskę z płatkami czekoladowymi.
- A co to był za hałas? - Spytałam, schodząc na dół.
- Jeden kubek nam się rozbił - Powiedział Calum, wyłaniając się zza drzwi kuchni z puszką piwa.
Westchnęłam i leniwie usiadłam na kanapie. Po niedługim czasie usłyszałam czyjeś kroki dochodzące z góry.
- Co wy tu do cholery robicie? - Warknęła Madeline schodząc po schodach, trzymała się za głowę, a jej spojrzenie mogło zabić. Wyglądała jakby za chwilę miała strzelać do nas laserami.
- Ktoś tu chyba wstał lewą nogą - Mruknął rozbawiony jej zachowaniem Calum.
- Ktoś tu chyba zaraz nie będzie miał czym wstawać. - Syknęła w jego stronę, a on się tylko zaśmiał. Mady weszła do kuchni, prawie przewracając po drodze Luke'a. Z jednej z szafek wyjęła opakowanie tabletek na ból głowy, szybko je zażyła, powracając do salonu.
- Kto to zrobił? - Spytała, patrząc morderczo na rozbity kubek. Wszystkie spojrzenia powędrowały ku Ashton'owi.
- Zdrajcy - Fuknął w ich stronę. Mady ręką wskazała na schowek na szczotki.
- Posprzątaj to - Rozkazała poważnie.
- Sama se sprzątaj, co ja jestem? - Prychnął ignorując jej niepokojące spojrzenie.
- Masz 10 sekund, inaczej wszystkim pokażę twoje zdjęcia, tego pamiętnego lata 2009 roku - Syknęła. Chłopak zbladł, a jego mina wyrażała strach, co było strasznie zabawne. Po kilku chwilach na podłodze nie było żadnego śladu. Mady uśmiechnęła się triumfalnie i usiadła na fotelu.
- Jesteście tacy przewidywalni - Zaśmiała się. Ashton przeklinał cicho pod nosem i powrócił do swojej poprzedniej czynności, niezadowolony. Dziewczyna masowała się po głowie.
- Kac? - Spytałam i położyłam rękę na jej ramieniu, lekko je głaszcząc.
Irwin skinęła głową lekko i westchnęła ociężale. Spojrzałam na nią współczująco. Ja i reszta chłopaków trzymaliśmy się raczej dobrze, ale Madeline z okresem i kacem jednocześnie, nam wszystkim niebawem zepsuje humor.
- Wiesz co jest najlepsze na kaca? - Spytał ją Hood, a ona podniosła na niego swój wzrok.
-Co? - Spytała, marszcząc brwi.
- Zimna kąpiel! - Powiedział, zanim zdążyła zareagować chłopak już trzymał ją na rękach i biegł na tył domu, śmiejąc się. Dziewczyna próbowała się mu wyrwać, głośno krzyczała i go biła, lecz to mu nie przeszkodziło. Po chwili Calum wraz z Madeline wylądowali w basenie. Chłopcy nie czekając ani chwili dłużej, wybiegli razem za nimi i też wskoczyli do wody. Postanowiłam nie być gorsza. Głośno krzycząc wskoczyłam do basenu, którego wypełniała letnia, cudowna woda. Oczywiście kiedy wskoczyłam, połowy już nie było, a zawartość zbiornika wylądowała na trawie. Zaczęliśmy się wszyscy wygłupiać i śmiać, nasze krzyki słyszało całe miasto, ale teraz nas to nie obchodziło. Calum nie pozwalał Mady na opuszczenie basenu, a kiedy tylko dziewczynie udało się z niego uciec, chłopak szybko ją doganiał i z powrotem wrzucał do wody. Spędziliśmy tak chyba z pół godziny. Oglądanie chłopaków, którzy cieszą się i zachowują jak 7 latki, sprawiło, że teraz trudno mi uwierzyć, że to ten słynny, straszny "gang", o którym słyszała cała Australia. Coraz trudniej jest mi ich także rozgryźć i coraz trudniej pogodzić się z faktem, że muszę ich zniszczyć.
Naszą "zabawę" przerwał telefon Luke'a. Chłopak wyszedł z wody i podszedł do swojej kurtki zostawionej na leżaku, wyciągnął z niego komórkę i odebrał. Jego mina od razu spoważniała, gestem dłoni rozkazał chłopakom wyjście z wody i ogarnięcie się. Po kilku sekundach atmosfera zmieniła się w nieco mniej przyjemną, a w basenie zostałyśmy tylko ja i Mady.
- Co jest? - Spytała dziewczyna, przyglądając się im.
- Musimy jechać - Powiedział poważnie Hemmings, wkładając telefon do kurtki.
- Co? Dlaczego? - Dopytywała dziewczyna, Luke posłał jej dziwne spojrzenie, a ona przez chwilę przyglądała mu się. Po krótkiej chwili, jakby wyrwała się z transu i kiwnęła porozumiewawczo głową. Wyczuwam kłopoty.
- Co się stało? - Spytałam, kiedy chłopcy już opuścili dom.
- Muszą coś załatwić - Wzruszyła ramionami i zaczęła wychodzić z basenu, a ja za nią.
- A co to miała być za wymiana spojrzeń? - Skrzyżowałam ręce.
- Jaka wymiana spojrzeń? - Spytała głupio. Westchnęłam i wiedziałam, ze nic z tego nie będzie.
- Zgaduję, że raczej nic mi teraz nie powiesz - Nie chciałam brnąć w to dalej, skoro wiedziałam, że i tak nic od niej nie wyciągnę.
- Chodź lepiej się wysuszyć - Zaśmiała się i rzuciła w moją stronę ręcznik, który upadł na moją głowę, przykrywając całą moją twarz. Zdjęłam go i owinęłam wokół ramion, następnie weszłam do domu i udałam się do swojego pokoju, by się przebrać. Wybór padł na czarną bluzeczkę z wycięciami po bokach i napisami, ciemne szorty oraz vansy. Zeszłam na dół w celu zrobienia sobie kawy, w kuchni zastałam Mady siedzącą na blacie i jedzącą jabłko.
- Jakie plany na dziś? - Spytałam, siadając obok niej. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Później muszę jechać do domu chłopaków, Mike mnie prosił bym sprawdziła co z jego kotem, ostatnio dziwnie się zachowuje - Powiedziała, zeskakując na podłogę.
- To on żyje? - Zmarszczyłam brwi.
- No tak, a czemu miałby nie żyć? - Spytała rozbawiona moim pytaniem, a ja miałam ochotę uderzyć się w twarz krzesłem za moją nieuwagę. To co się wydarzyło przez ostatnie dni, naprawdę źle na mnie wpływało, ciągle o tym myślę, a przez to jestem strasznie nie uważna, jeszcze trochę, a wszystko uda mi się zniszczyć przez własną głupotę. Przyjaciółka spojrzała na mnie jeszcze raz, jak na wariatkę, a następnie, nie czekając na żadną reakcję z mojej strony, nalała sobie soku do szklanki.
- Mogę jechać z tobą? - Spytałam, kiedy wyrwałam się ze swoich zamyśleń.
- Jasne, ale nie przestrasz się, jak natkniesz się na listę Ashton'a - Powiedziała siadając przy stole.
- Na jaką listę? - Spytałam zaciekawiona.
- Mój brat w wieku 15 lat zrobił sobie listę, którą nazwał "Przelecieć -> Zostawić" - Powiedziała. - Znajduje się na niej lista dziewczyn, które ma zamiar... no... - Zaśmiała się, próbując nieudolnie mi to wytłumaczyć.
- To niepokojące - Stwierdziłam, marszcząc brwi z rozbawieniem.
- Jak wszystko co ten kretyn robi - Westchnęła, co mnie jeszcze bardziej rozbawiło.
Po południu razem z Madeline udałyśmy się do mieszkania chłopaków, dziewczyna od razu zajęła się kotem, który miał problemy z utrzymaniem równowagi. Sfinks wciąż przypatrywał mi się z wyrzutem, a ja nie mogąc znieść jego oskarżycielskiego spojrzenia, starałam się go unikać.
- Myślisz, że mogę być na tej jego liście? - Spytałam zdejmując z kanapy puszkę po piwie i siadając na niej.
- To bardzo możliwe - Zaśmiała się, wciąż zajmując się zwierzęciem.
- A gdzie ona jest? - Spytałam.
- Chyba w garażu, jak chcesz możesz tam iść i się upewnić - Powiedziała i odstawiła kota na ziemię, następnie usiadła obok mnie na kanapie.
- Lepiej tak zrobię - Powiedziałam i szybko ruszyłam w stronę drzwi, które prowadziły do garażu. Miałam nadzieję, że znajdę tam coś więcej niż tylko tą głupią listę, coś co pozwoli mi chociaż trochę dowiedzieć się na temat Kevin'a. Zeszłam po schodach do pomieszczenia, w którym znajdowało się wiele, najróżniejszych pojazdów. Podeszłam do wielkiego biurka z wieloma szufladami. Leżała na nim sterta papierów, teczek i zdjęć. Wzięłam jedno do ręki. Fotografia ukazywała dziewczynę, wysoką i szczupłą blondynkę, która uśmiechała się szeroko do aparatu, obok niej stał Luke, a z drugiej strony Michael. Przyglądałam się zdjęciu przez dłuższą chwilę, zastanawiając się kim jest ta dziewczyna. Odwróciłam fotografię, z tyłu widniał napis "Isabelle". Odłożyłam zdjęcie na swoje miejsce, a następnie zaczęłam przewracać papiery. Otwierałam każdą z teczek i dokładnie przeglądałam, następnie nie pozostawiając za sobą śladów, umiejętnie je odkładałam starając się zachować taki sam wygląd i ich ułożenie. Kiedy przejrzałam wszystkie kartki, leżące na stoliku, otworzyłam jedną z szuflad. Moim oczom ukazała się czerwona teczka z czarnym napisem "Kevin Racs" (czyt. Raks). Wzięłam ją do ręki i zaczęłam się jej przyglądać. Chwyciłam za sznureczek i niepewnie za niego pociągnęłam, aby ją otworzyć.
- Co ty robisz? - Usłyszałam za sobą czyiś głos, przerażona odwróciłam się w stronę wściekłego blondyna, który przyglądał mi się z zaciśniętymi pięściami. Luke...
***
Iiiiii mamy już 5 rozdział! Łiii !
Na początku chciałabym wam baaardzo podziękować za wszystkie wejścia i komentarze, które bardzo mi pomagają w dalszym pisaniu. Chciałabym wam to w jakiś sposób wynagrodzić, a więc :
UWAGA UWAGA!
KAŻDY KTO SKOMENTUJE DZISIEJSZY ROZDZIAŁ ZOSTANIE NAGRODZONY SPOILEREM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
(w komentarzu również zostawcie email/user, abym wiedziała jak mogę się z wami skontaktować)
Co do rozdziału...
"Nathan, ty dupku!" Tak, to jedyne co przychodzi mi na myśl kiedy o nim myślę. Nie cierpię go, nie wiem jak wy :D
Tak w zasadzie to wszystko co chciałam wam powiedzieć. Jeszcze raz za wszystko dziękuję jgsdjgzjbfdbk i zachęcam do komentowania lub pisania tweet'ów z hasłem #ZemstaFF i do zaobserwowania konta @Zemsta_FF na twitterze!
Do następnego! ♥
Omg borze genialny ten rozdzial chce nastepny <3 <3
OdpowiedzUsuńczemu kończysz w takich momentach?! już się nie mogę doczekać następnego!
OdpowiedzUsuń@kasixxxxd
OMFG! po prostu świetne! ..i znowu rozdział się skończył w najlepszym momencie -,- ale wybaczam bo był zajebisty, kocham ♥
OdpowiedzUsuńkolejny rozdział kończący się na takim momencie z Lukiem .. i weź tu tydzień wytrzymaj do następnego :(
OdpowiedzUsuńuwielbiam to czytac ♥
@alexxxsandraa
Musiałaś w takim momencie.. -_- Rozdział jak zwykle cudowny i nie mogę doczekać się kolejnego <33. Życzę weny x
OdpowiedzUsuń@1Dkc5SOS
Wściekły Luke.. OMFG.. Ja juz chce następny ^^ @dirtyxpenguin
OdpowiedzUsuńGkewjwoqj czekam na nexta
OdpowiedzUsuńomg omg skonczylas w takim zajebistym momencie, jak moglas? :))
OdpowiedzUsuńgenialny blog, Luke jest wsciekly
życzę powodzenia w dalszym blogowaniu ♡♡
http://scar-never-fade.blogspot.com/
O my Gosh! Nie mogę się doczekać reakcji Luke'a. I oczywiście życzę duuuużo weny. :*
OdpowiedzUsuńWeronika
Czemu na takim momencie ?
OdpowiedzUsuńKochammmm <3