- Nie mam pojęcia co mam robić - Madeline wybuchła płaczem, przytulając się do mojego ramienia. Objęłam ją lekko i ręką zaczęłam gładzić jej plecy, chcąc uspokoić przyjaciółkę.
- Csiii... Spokojnie - Szepnęłam, lecz to nie pomagało, już od ponad 20 minut, siedzę z Mady na łóżku i wysłuchuję jej zażaleń co do Nathan'a, który po raz kolejny ją skrzywdził. Cholerny dupek.
- Jak mam być spokojna, skoro on najprawdopodobniej mnie zdradza?! - Zaszlochała, a ja podałam jej kolejną chusteczkę higieniczną. Dziewczyna chwyciła ją do rąk i wytarła nią sobie spuchnięte, czerwone od płaczu oczy.
Westchnęłam, mocniej przytulając ją do siebie.
- Może on cię nie zdradza, co jeśli to tylko jego siostra czy coś? - Spytałam, ponownie spoglądając na ekran od mojego laptopa, na którym widniało zdjęcie Nathan'a z jakąś laską, która całuje go w policzek, a on najwyraźniej jest z tego bardzo zadowolony.
- On nie ma siostry... - Podniosła lekko głowę z mojego ramienia i również spojrzała na ekran, cały makijaż spływał jej po policzkach, a z policzków na moją brudną od jej szminki, tuszu i kredki do oczu koszulki. Miałam to jednak teraz gdzieś, najważniejsza była teraz Madeline nie moja bluzka.
- Myślę, że najlepiej będzie jak z nim o tym porozmawiasz - Stwierdziłam, wyłączając stronę internetową, na której Madeline znalazła tą oto fotografię.
- Ale ja już nie wiem, czy mam o czym z nim rozmawiać, widzisz od dłuższego czasu jest coraz gorzej, ta kłótnia w klubie, teraz to zdjęcie - Pociągnęła nosem, z trudem wypowiadając każde słowo.
- Daj mu szansę, może wcale nie jest tak jak myślisz - Powiedziałam, powstrzymując odruch wymiotny. Bronienie tego idioty naprawdę jest dla mnie ciężkie, zwłaszcza, że krzywdzę przyjaciółkę, już nie mówiąc o tym, że mu pomagam.
- Nie wiem czy potrafię - Westchnęła, wydmuchując nos.
Pogłaskałam ją lekko po włosach, uśmiechając się w jej stronę ciepło.
- Mam pomysł, może zrobimy sobie taki babski wieczór, tylko ty i ja, co ty na to? - Zaproponowałam, a Madeline po raz pierwszy w ciągu naszej rozmowy uśmiechnęła się lekko.
- Tak, to chyba dobry pomysł - Zgodziła się - Ale dlaczego dopiero wieczór?
- Bo Luke i ja chcieliśmy się gdzieś przejechać, on mi da swój motocykl, a ja jemu swój - Wyjaśniłam, a Mady zmrużyła oczy.
- Ty i Luke? - Spytała.
- Tak.
- I on ci da swój motocykl?
- Zgadza się.
Dziewczyna, przygryzła wargę, przyglądając mi się.
- Co? - Spytałam zdezorientowana jej zachowaniem.
- Nic, nic miłej przejażdżki - Zachichotała, ponownie się do mnie przytulając, po chwili jednak oderwała się ode mnie, uśmiechając się dziwnie.
- No dobra... - Powiedziałam, nie wiedząc dokładnie co się dzieje. - Zaraz wracam - Powiedziałam, chwytając za czystą bluzkę z mojej szafy.
- Scarlett, tylko nie mów chłopakom co się stało, nie chcę by robili z tego aferę - Mruknęła, cicho przy tym wzdychając i spuszczając głowę.
- Jasne - Uśmiechnęłam się, rozumiejąc jej prośbę, sama bym nie chciała by 4 nienormalnych i niezrównoważonych (w dobrym sensie) idiotów mieszało się w moje prywatne sprawy.
Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę łazienki, w której przebrałam się i umalowałam. Wysuszyłam także włosy, następnie związałam je w wysoki kucyk. Wychodząc z toalety, natknęłam się na Calum'a, który rozmawiał z kimś przez telefon. Kiedy mnie zobaczył, rozłączył sie, chowając komórkę do kieszeni.
- Hej, co ty tu robisz? - Podeszłam do chłopaka, zdziwiona jego obecnością.
- Co się stało Mady? - Spytał, ignorując moje pytanie.
- Nic, a co miało się niby stać? - Powiedziałam, udając, że nie wiem o co mu chodzi.
Calum przewrócił oczami.
- Nie odbierała telefonu, więc przyjechałem. A ona siedzi w twoim pokoju i płacze, dlaczego?
Westchnęłam, przygryzając wnętrze policzka.
- Kobiece sprawy... - Powiedziałam, chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat.
- Nic jej nie jest? - Spytał, a dłonią poprawił swoje włosy.
- Nie, wszystko w porządku - Zapewniłam go, dodatkowo posyłając mu ciepły uśmiech, aby się tym nie przejmował.
- Och... - Mruknął cicho, nerwowo tupiąc przy tym nogą. Jego zachowanie było dziwne, zresztą jak cały dzisiejszy dzień.
- Martwisz się o nią? - Spytałam, uśmiechając się w jego stronę.
- To chyba normalne, jest moją przyjaciółką - Odrzekł, wzruszając ramionami.
Jasne Calum, jasne. Tylko przyjaciółką
- Mogę coś dla niej zrobić?
- Idź i ją przytul - Rozkazałam, tym samym zwracając na siebie niepewny wzrok chłopaka.
- Co?
- Idź tam do niej i ją mocno przytul.
- Ale...
- Po prostu to zrób, ona tego potrzebuje - Zapewniłam.
Ciężko mi było odczytać w tym momencie myśli i uczucia chłopaka. Lecz kiedy tylko zauważyłam, że kącik jego ust lekko się podniósł, byłam pewna, że to najlepsze rozwiązanie zarówno dla Calum'a jak i Madeline. Chłopak już nic nie mówiąc, odwrócił się w stronę drzwi do mojego pokoju i pewnie ruszył w ich stronę, a ja odprowadziłam go wzrokiem.
Zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie zniecierpliwiony Luke. Chłopak siedział na kanapie, oglądając jakiś mecz na jednym z kanałów sportowych, kiedy mnie zobaczył, wyłączył telewizor.
- No wreszcie - Jęknął, wstając z kanapy. - Co ty tam tak długo robiłaś?
- Miałam niewielkie trudności - Wzruszyłam ramionami.
- Jakie? - Zmarszczył brwi, podchodząc do mnie.
- Takie, kobiece sprawy... No nie ważne, jedziemy? - Spytałam, nie mogąc się doczekać naszej przejażdżki, a mój nadmiar entuzjazmu rozbawił Luke'a.
- Jasne - Powiedział rozbawiony moim zachowaniem, przypominającym małe dziecko które pierwszy raz przejechało się na karuzeli.
Uśmiechnęłam się i szybkim krokiem opuściłam budynek, a zaraz za mną Luke.
- Tylko mi go nie zarysuj - Powiedział, kiedy wsiadałam na jego maszynę. Odpaliłam silnik, a po całym podwórku rozległ się najpiękniejszy dźwięk na świecie, który po prostu uwielbiałam.
- Postaram się - Odrzekłam, ruszając. Zauważyłam jak Luke rozbawiony kręci głową, po czym wsiada na pojazd i po chwili jedzie tuż za mną.
Jechaliśmy różnymi drogami i uliczkami, nie zwracając uwagi na to, w którym kierunku się przemieszczamy. W tym momencie nic nie miało dla nas znaczenia, czas, miejsce, zasady ruchu drogowego. Robiliśmy to co chcieliśmy i jak chcieliśmy, a to najlepszy sposób na udaną przejażdżkę. Nasza wycieczka bardzo mi się podobała, czułam, że mogłabym tak jechać przez cały czas, nie martwiąc się o nic, mając cały świat w głębokim poważaniu. Po prostu pozostawić to wszystko z czym codziennie się zmagam, każdy mój problem poszedł w niepamięć, a całe moje ciało ogarnęła fala przyjemności i szczęścia. Czułam się wolna, pełna siły, pozytywnie nastawiona. Zresztą nie tylko ja. Kiedy spojrzałam w stronę Luke'a zauważyłam zupełnie innego człowieka. Nie kogoś chamskiego, bez uczuć, patrzącego tylko na własny czubek nosa. Nie widziałam już osoby, która zniszczyła całe moje życie, mój własny świat, który kiedyś był dla mnie schronem, przed wszystkim co złe, ale widziałam chłopaka, kochającego motocykle tak samo jak ja. Chłopaka, który podobnie do mnie, marzył o pełnym szczęściu, wolności od grzechów przeszłości. Widząc jego szczęście i poczucie lekkości mogłabym go porównać do ptaka, szybującego w przestworzach, nie zwracającego uwagi na szarą i smutną rzeczywistość. To piękne.
Poruszaliśmy się po żwirowej drodze, którą otaczała natura. Obraz miasta, wysokich budynków zniknął za nami, pozostawiając nas z zielenią drzew i krzewów. Hemmings jechał przede mną pod niewysoką górkę, a kiedy był na jej szczycie zatrzymał się i zszedł z motoru. Po chwili ja również stanęłam i ruszyłam w stronę chłopaka, prowadząc jego motocykl obok siebie.
- Wygrałem - Powiedział zadowolony, opierając się o pojazd. Wyszczerzył się szeroko, krzyżując ręce.
- To nie był wyścig - Zaprotestowałam, pojawiając się obok niego i zakładając teatralnie ręce na biodra.
- Mówisz tak bo przegrałaś - Stwierdził, przyglądając mi się z wyższością.
- Dzieciak z ciebie - Fuknęłam, stając na palcach, chcąc mu dorównać. Jednak nie dało mi to za wiele efektu, gdyż pomimo tego sięgałam mu jedynie do nosa. Luke prychnął śmiechem, delikatnie dotykając ręką mojego czoła i odpychając mnie, przez co prawie straciłam równowagę.
- A ty nie umiesz przegrywać - Wzruszył ramionami i zaczął prowadzić mój motocykl przed siebie.
- Potwierdzasz stwierdzenie, że mężczyźni dorastają do 5 roku życia, a później to już tylko rosną - Powiedziałam kąśliwie, drocząc się z chłopakiem. Hemmings zaśmiał się, niewzruszony moimi słowami.
- Nawet jako 5-latek byłem zajebistym Bogiem seksu, więc... - Powiedział uśmiechając się pod nosem zwycięsko.
Prychnęłam, wydając z siebie ciche "Chciałbyś", następnie zaczęłam podążać za Luke'iem. Po chwili przed moimi oczami ukazał się krajobraz całego miasta. Podeszłam na prawie samą krawędź klifu, na którym się znajdowaliśmy, by lepiej móc się przyjrzeć cudownemu widokowi.
- Wow... - Wydusiłam z siebie cicho, ręką zakrywając usta. Panorama miasta wyglądała cudownie, mogłabym tu tak stać i patrzeć na ten widok godzinami.
Obok mnie zjawił się Luke, który podobnie jak ja podziwiał krajobraz. Usiadł na ziemi, a jego nogi zwisały nad całkiem sporą przepaścią. Dołączyłam do niego, usadawiając się na zimnym gruncie po turecku.
- Pięknie, prawda? - Usłyszałam jego głos, który wyrwał mnie z transu. Kiwnęłam lekko głową, całkowicie się z nim zgadzając.
- Często tu przyjeżdżam, zwłaszcza w gorszych chwilach, zawsze kiedy tu jestem poprawia mi się humor - Wyznał, wciąż patrząc przed siebie.
- Dlaczego mi to mówisz? - Spytałam, zaciekawiona jego nagłym wyznaniem, to było zupełnie do niego niepodobne.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Mam wrażenie, że mogę ci ufać, choć sam nie wiem czemu - Wyjaśnił, spoglądając w moją stronę. Przyjemne ciepło ogarnęło mój organizm, tym samym sprawiając, że serce zaczęło walić mi mocniej.
- To miłe - Powiedziałam, uśmiechając się lekko. Jego słowa naprawdę mnie ucieszyły.
- Opowiedz mi coś o sobie - Rzekł nagle, znów odwracając wzrok w stronę miasta.
- Po co? - Spytałam, marszcząc brwi z rozbawieniem.
- Bo prawie nic o tobie nie wiem.
- I tak jest lepiej.
Luke spojrzał na mnie, przyglądając mi się uważnie.
- Dlaczego nie chcesz nic o sobie zdradzić? - Spytał, wyraźnie zaciekawiony moją osobą.
- Bo odejdziesz - Rzuciłam krótko, spuszczając głowę do dołu. To przykre, ale prawdziwe. Za każdym razem tak było, a ja nie miałam zamiaru przeżywać tego wszystkiego ponownie, zwłaszcza, że pomimo wielu pozorów, nie byłam silną osobą, bardzo łatwo było mnie zranić, za łatwo.
- Nie odejdę. To ludzie ode mnie odchodzą, nie ja od nich.
Uśmiechnęłam się lekko, sama do siebie. Tak w zasadzie sama nie wiedziałam co w tym momencie czułam. Nie byłam pewna, czy mogę mu wierzyć.
- Zastanowię się - Przygryzłam wargę, odwracając się w jego stronę i obdarowując go uśmiechem.
- Mówisz jakbyś miała coś do ukrycia - Stwierdził, wzruszając ramionami. - Jesteś wampirem czy coś?
- Poważnie? - Zmarszczyłam brwi, patrząc na chłopaka jak na upośledzonego.
- Upewniam się tylko - Podniósł ręce w obronnym geście, pokręciłam rozbawiona głową.
- To tak samo jakbym spytała cię, czy jesteś pedofilem.
- Pedofilem był ten gość, z którym tańczyłaś w klubie - Wzruszył ramionami, odwracając wzrok w stronę ogromnych budynków, stojących daleko przed nami.
Parsknęłam śmiechem.
- Gdybym cię nie znała, pomyślałabym, że jesteś zazdrosny - Zachichotałam, uderzając Luke'a lekko w ramie, chłopak przewrócił oczami.
- Nie znasz mnie tak dobrze - Fuknął.
- Wystarczająco - Powiedziałam, puszczając mu oczko. Hemmings westchnął ociężale, najwidoczniej zirytowany moimi słowami.
- Wracajmy już - Nakazał, wstając z ziemi i otrzepując sobie spodnie z piasku.
Z niechęcią zrobiłam to co blondyn, nie chcąc opuszczać tego miejsca. Skierowałam się zaraz za nim w stronę naszych motocykli, ostatni raz spoglądając na najpiękniejszy widok, jaki do tej pory widziałam.
- Spokojnie, jeszcze tu wrócimy - Luke zapewnił mnie, siadając na motorze.
- Trzymam cię za słowo.
*
Z podobną prędkością, którą tu przyjechaliśmy, wracaliśmy do domu, znów łamiąc chyba wszystkie możliwe prawa na jednym kilometrze. Tak samo podobnie, nie zwracaliśmy na to większej uwagi. Niestety jednak, tym razem nie mieliśmy tyle szczęścia, gdyż nagle do naszych uszu dobiegł dźwięk syreny policyjnej. Odwróciłam się do tyłu, chcąc upewnić się, czy aby na pewno policja goniła nas. Przeklinałam pod nosem, uświadamiając sobie, że moje domysły okazały się słuszne. Spojrzałam w stronę Luke'a. Hemmings charakterystycznym skinieniem głowy rozkazał bym jechała za nim, tak też zrobiłam. Oboje drastycznie przyspieszyliśmy, mając nadzieję, że uda nam się zgubić policję, lecz nic takiego nie miało miejsca. Funkcjonariusze wciąż uporczywie jechali za nami, nie chcąc odpuścić. Nagle Luke, niespodziewanie skręcił w niewielką uliczkę, co zdezorientowało nie tylko policję, ale i mnie również. Na szczęście mi również udało się to zrobić, w ostatniej chwili, zaledwie kilka centymetrów dzieliło mnie od uderzenia w ceglaną ścianę jednego z wieżowców. Dźwięk syren, stawał się powoli coraz cichszy, wiedziałam jednak, że nie na długo. Luke zatrzymał się przy wielkich kontenerach, chowając w nich mój motor. Również się zatrzymałam, robiąc dokładnie to samo co Luke. Po chwili słychać było z oddali krzyki funkcjonariuszy. Hemmings zdjął z siebie swoją kurtkę, podając mi ją. Szybko ją na siebie nałożyłam, czekając na dalsze poczynienia chłopaka.
- Chodź! - Krzyknął, pociągając mnie za rękę. Zaczęliśmy biec pomiędzy kontenerami, kartonami i innymi najróżniejszymi, niezadbanymi obiektami. Nagle wbiegliśmy do kolejnej uliczki, która niestety nie wyglądała lepiej. Panował w niej jedynie większy półmrok.
- Rozpuść włosy - Rozkazał Luke, a ja bez zastanowienie zrobiłam to o co poprosił. Blondyn natomiast nałożył na swoją głowę kaptur od bluzy, po czym przycisnął mnie lekko do ściany. - Rób to co ja - Powiedział, spoglądając mi uważnie i głęboko w oczy.
Głosy policjantów stawały się coraz głośniejsze. Kiwnęłam więc głową, nie mając pojęcia, co planuje zrobić Hemmings. Po chwili poczułam jak Luke kładzie ręce na moich policzkach delikatnie przyciągając mnie do siebie, tym samym łącząc nasze usta w pocałunku.
***
Awwww takie zakończenie haha, co myślicie?
Rozdział pełen niespodzianek. Jednym słowem dziiiwny. Ale spokojnie, już się przyzwyczaiłam i Wy pewnie też, że one mi się nigdy nie podobają...
Ostatnio robię wszystko na ostatnią chwilę, dosłownie. O 19:20 skończyłam dzisiaj pisać ten rozdział, więc zapewne znajduje się w nim kilka błędów. Wybaczcie, ale nie miałam siły już poprawiać...
Chcę Wam podziękować za wszystkie komentarze i wejścia, które naprawdę wiele dla mnie znaczą ♥
Mam nadzieję, że i dzisiaj coś po sobie zostawicie, byłoby mi bardzo miło. ♥
To chyba tyle na dziś. Miłego wieczoru i dobrej nocy kochani, oraz siły na jutrzejszy poniedziałek.
♥
O MÓJ BOŻE
OdpowiedzUsuńPOCAŁOWAŁ JĄ ZJWKMXMSKXKSKW
IDEALNE KURDENSJSJXMSM
Hdafgf calują się xd moje serduszko się raduje :* cudownie ;) moze kolejny rozdział pojawi się wcześniej 7 dni to dlugo a jak się calują to po prostu... Brak mi słów /Pamela
OdpowiedzUsuńAhh jak mi słodko xd cukrzycy dostane xd cudownie piszesz :-* :-)
OdpowiedzUsuńOMG ONI SIĘ NAPRAWDĘ CAŁUJĄ *-* Kocham to jak piszesz :* czekam zniecierpliwiona na next x @1Dkc5SOS
OdpowiedzUsuńAz mi sie cieplo zrobiło xd kocham tooo !:)
OdpowiedzUsuńwiedziałam że w końcu do czegoś dojdzie :D a mówiłaś że długo nic nie będzie a tu proszę :D no no muszę powiedziec że akcja niezła ♥ czy mogę dostac takiego Luka ? PROSZĘ *.*
OdpowiedzUsuń@designedbyluke ♥
Tak wiem, ale nie byłabym chyba sobą, gdybym nie wprowadziła trochę "romantyczności" haha ♥ Poza tym dzięki temu jest lepsza niespodzianka :D
UsuńNiech sie kochaja do woli uwielbiam ich xd
OdpowiedzUsuńwow! I can't believe! świetny! czekam na nexta ♥
OdpowiedzUsuń@LovatiSoNNy
Wow inne rozdziały były świetne ! Ten jest cudowny *-* czekam na więcej !!!!!
OdpowiedzUsuńAaaaaa pocaowali się omfgggggggg kurde daj mi juz nastepny rozdzial bo ja nie wytrzymam tak dlugo ejjjj no miś genialnie ♥♥♥♥ @BywaSmiertelna
OdpowiedzUsuńWpadłam przypadkiem na to opowiadanie i się zakochałam po prostu piszesz genialnie bardzo miło się czyta ;) czekam na next mam nadzieje ze dam rade :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 :*** już nie mogę doczekać się następnego :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny aby nowy rozdział pokazał się jak najszybciej :***
Jeju... Pocałowali się! Jak słodko! Ugh, nienawidzę Nathan'a. Calum i Mady, mhm wyczuwam uczucie.
OdpowiedzUsuńNo nic, życzę duuuużo weny.
Pozdrawiam, Weronika