niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział Trzynasty

- Scarlett, błagam cię, pośpiesz się! - Usłyszałam ponownie wołanie Michael'a. Spojrzałam w stronę chłopaka, który biegł kilkanaście metrów przede mną, pośpieszając mnie charakterystycznym machnięciem ręki.
- Staram się! - Krzyknęłam, łapiąc ciężko oddech. Nigdy nie byłam dobra z w-fu, nigdy! Niech więc proszę nie wymaga on ode mnie, że łatwo podołam, tak wielkiemu wysiłku fizycznemu jakim jest tak szybkie bieganie. - Michael, proszę cię zwolnij...
- Nie możemy, ludzie już zadzwonili po karetkę i po policję, a jeśli oni nas złapią będą chcieli wiedzieć wszystko, a my nie możemy na to pozwolić - Warknął. Widziałam jak był zdenerwowany całą tą sytuacją, w dodatku chłopak zapewne nie otrząsnął się jeszcze do końca po wypadku, co tylko pogarszało jego tok myślenia.
Michael jednak miał rację, gdybyśmy trafili do szpitala, policja zaczęłaby szukać wyjaśnień, jak doszło do wypadku, co robiliśmy wcześniej i kto za tym stoi. Sądząc po zdenerwowaniu Clifford'a i po jego zachowaniu domyśliłam się, że sprawcą wszystkiego może być Kevin. Zrozumiałe jest więc w takim razie to, że Michael nie chce wsypywać swojego wroga, wie czym to grozi. Poza tym, przez to może narazić nie tylko siebie, ale i resztę. Clifford nie jest głupi i wie co robi, ale do jasnej cholery, czy nie możemy chociaż trochę zwolnić?!
Jęknęłam cicho, niechętnie przyspieszając, kiedy moje nogi stawały się coraz bardziej cięższe. Ból stawał się nie do zniesienia, ale musiałam jakoś to przetrwać.
 Wybiegliśmy z uliczek, wpadając na jedną z dróg głównych, znajdujących się na obrzeżach miasta. Nie miałam pojęcia, jak daleko od domu się znajdowaliśmy, lecz sądząc po widoku pól łatwo było się domyślić, że to spory kawał drogi. Ale w zasadzie nic w tym dziwnego, w końcu sama droga motorem zajęła sporo czasu, a zważając na to, że przez ostatnie pół godziny gdzieś biegliśmy, powrót na piechotę będzie o wiele dłuższy. 
Mike w końcu stanął w miejscu, po czym zaczął się rozglądać. Ja w tym czasie miałam ochotę upaść na ziemię i zacząć umierać, by już nie musieć więcej przeżywać tej męki. Zgięłam się lekko, rękami łapiąc za kolana, by utrzymać równowagę. Wzięłam kilka głębszych wdechów, by unormować mój oddech. W tym momencie okropnie żałowałam, że za każdym możliwym razem podrabiałam sobie zwolnienie na wychowanie fizyczne. Spojrzałam w stronę Clifford'a, który wpatrywał się tępo przed siebie.
- Gdzie jesteśmy? - Spytałam, prostując się lekko.
- Daleko od domu... - Westchnął, następnie odwrócił wzrok w moją stronę.
Spojrzałam na chłopaka bezsilnie, mając nadzieję, że nie jest tak źle, jak to wygląda. Tymczasem rany na moich rękach coraz bardziej dawały po sobie znaki, przyprawiając mnie o niesamowity ból, który ciężko było ignorować. Dodatkowo miałam wrażenie, że głowa mi zaraz eksploduje, to było okropne...
- Zadzwoń, po któregoś z chłopaków - Nakazał Michael, podchodząc kilka kroków bliżej mnie.
Skinęłam lekko głową, po czym wyciągnęłam swój telefon, a raczej jego ostatki z kieszeni. Cały ekran był pobity, nie mówiąc już nawet o tym jak wyglądał tył mojego iphone'a. Klapka tak po prostu od niego odpadła, uderzając o ziemię, co wywołało grymas na mojej twarzy.
- Z tym będzie mały problem... - Powiedziałam, próbując ze wszystkich sił, włączyć telefon. Niestety bez skutku.
- Co? - Michael wyrwał mi go z ręki i zaczął przyglądać się mu dokładnie. Przewracał go nerwowo w rękach, co jakiś czas uderzając w wyświetlacz. Jego działania nie przynosiły jednak efektów, na co chłopak reagował przekleństwami. 
- Musiał się zbić podczas wypadku - Szepnęłam, bardziej sama do siebie. - Zadzwoń ze swojego.
- Mój został w samochodzie - Syknął. 
Michael zrobił kilka kroków w przód, następnie z rozmachem, z całej siły rzucił moim telefonem, gdzieś w przestrzeń. Komórka, lecąc szybko z ogromną prędkością zniknęła szybko z moich oczu, lądując zapewne na jakichś kamieniach. Westchnęłam cicho bezradna, wiedziałam, że i tak nic by już z niego nie było. Dlatego nawet nie przejęłam się tym co zrobił chłopak.
- Wiesz przynajmniej gdzie jesteśmy? - Spytałam z ostatkiem nadziei, odwracając się w stronę chłopaka, który nerwowo chodził po chodniku i mamrocząc coś do siebie pod nosem.
- Mniej więcej.
- Więc, wiesz jak wrócić do domu?
- Powiedzmy...
- W takim razie chodźmy - Rzekłam, czekając na reakcję ze strony chłopaka.
- Droga powrotna pieszo zajmie nam około 5 godzin, naprawdę masz ochotę tak wracać? - Spytał sarkastycznie, obdarowując mnie niemiłym spojrzeniem.
- A jak inaczej mamy to zrobić? - Powiedziałam, nie wysilając się na miły ton.
- Mam pewien pomysł - Odrzekł po chwili zastanowienia, a na jego twarzy pojawił się ciężko zauważalny uśmiech.
Patrzyłam na chłopaka wyczekująco, aż zdradzi mi swój plan.
- Pojedziemy autostopem - Wyjaśnił.
Zmarszczyłam brwi.
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak wyglądamy? Kto normalny podwiezie ludzi, którzy mają rany na całym ciele i wyglądają jakby uciekli z psychiatryka?!
- A kto powiedział, że ten ktoś będzie nas podwoził? - Uśmiech na jego twarzy, coraz bardziej stawał się widoczny.
- O czym ty znowu mówisz? - Westchnęłam, nie mając więcej siły, do prowadzenia tej jakże irytującej rozmowy.
- Za chwilę się przekonasz, a teraz zatrzymaj jakieś auto - Rozkazał, spoglądając w stronę jadących samochodów.
- Jak niby mam to zrobić?
- No wiesz... Użyj swoich kobiecych wdzięków, rozpuść włosy, wypij tyłek, a na pewno ktoś się zatrzyma - Powiedział, prychając śmiechem.
- Czyli inaczej mówiąc, mam wyglądać jak tania dziwka? - Skrzyżowałam ręce.
- Dokładnie.
Pogardziłam chłopakiem swoim wzrokiem, a on wyszczerzył się w moją stronę. Przez chwilę zastanawiałam się, czy to dobry pomysł. Uznałam jednak, że i tak nie mam nic do stracenia, poza tym chciałam już jak najszybciej znaleźć się w domu. 
- Daj mi swoją kurtkę - Nakazałam, podchodząc bliżej chłopaka.
Michael zaśmiał się, zadowolony z mojej decyzji i zrobił to o co go poprosiłam. Nałożyłam na siebie kurtkę by zasłonić rany na rękach, następnie rozpuściłam włosy, lekko je czochrając. Podwinęłam lekko swoją bluzkę, zawiązując ją wyżej, aby widoczny był mój brzuch. 
Odwróciłam się w stronę chłopaka, który przyglądał mi się.
- I jak? - Spytałam niechętnie.
- Świetnie - Mruknął zadowolony, podając mi swój pistolet. - Idź rób to co masz robić.
Kiwnęłam lekko głową, a Mike poszedł gdzieś, by się móc zaczaić.  Stanęłam blisko jezdni, następnie zaczęłam machać ręką, starając się zatrzymać, któregoś z kierowców. Na szczęście nie zajęło mi to dużo czasu, gdyż po chwili czerwony chevrolet stanął niedaleko mnie. Podeszłam do auta, a mężczyzna siedzący za kierownicą opuścił szybę. Moim oczom ukazał się dość przystojny brunet o zielonych oczach.
- Podwieźć cię gdzieś, piękna? - Spytał, puszczając mi oczko i szczerząc się.
- Tak, byłabym bardzo wdzięczna - Mruknęłam, ręką, zarzucając do tyłu swoje włosy i opierając się o samochód. - Oczywiście, również się za to odpłacę.
- Już nawet wiem jak byś mogła - Szepnął ochrypłym głosem, lustrując moją sylwetkę swoim napalonym spojrzeniem. 
Uśmiechnęłam się do faceta, przygryzając wargę. Następnie obeszłam samochód dookoła i wsiadłam do środka. Rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu, zapinając pasy bezpieczeństwa.
- A więc, kiedy masz zamiar mi się zrewanżować? - Spytał, odwracając się w moją stronę.
- Mogę nawet teraz - Warknęłam, przykładając spluwę do czoła mężczyzny. 
Przerażony facet, podniósł ręce lekko do góry, głośno przełykając ślinę. Po chwili, drzwi od strony kierowcy otworzyły się, a w nich stał Michael, który siłą wyciągnął z auta mężczyznę i uderzył go czymś w głowę. Po chwili, Clifford wrzucił go nieprzytomnego do bagażnika, a następnie usiadł za kierownicą. Oddałam Michael'owi pistolet, zatrzymując sobie tymczasowo jego kurtkę. Przyłożyłam, zmęczona głowę do szyby, zamykając oczy, próbując choć na chwilę się zrelaksować.

*

Poczułam jak ktoś bierze mnie delikatnie na ręce. Wciąż byłam śpiąca i zmęczona, dlatego też nie miałam zamiaru otwierać oczu, zwłaszcza, że było mi okropnie wygodnie i dobrze. Jedyne co zrobiłam to wtuliłam się w czyjś tors, lekko się uśmiechając, a do moich uszu dobiegł cichy śmiech Luke'a. Chłopak wniósł mnie do jakiegoś pomieszczenia, zamykając za sobą jakimś sposobem drzwi. W pokoju, w którym się teraz znajdowaliśmy było dość ciepło, a z góry dobiegała cicha muzyka, domyśliłam się więc, że jestem w domu chłopaków. Luke powoli położył mnie na kanapie, przykrywając ciepłym i mięciutkim kocem, do którego od razu się przytuliłam. Blondyn usiadł obok mnie, a ja czułam na sobie jego wzrok, który wcale mi nie przeszkadzał. To była chyba najmilsza rzecz jaka mnie dzisiaj spotkała. 
Po chwili do moich uszu dobiegł cichy trzask drzwi i odgłosy, schodzących po schodach osób.
- Co się stało? - Usłyszałam zaniepokojony głos Ashton'a, który właśnie wszedł do pokoju.
- Mieliśmy wypadek - Wytłumaczył Michael, opadając na fotel i ciężko wzdychając.
- Jaki wypadek? - Tym razem głos zabrał Calum.
- Jakiś samochód uderzył w nasze auto z dużą prędkością, przygwożdżając nas do barier.
- Nic wam się nie stało? - Spytał Luke.
- Dla mnie nie, ale nie wiem co ze Scarlett.
- Dlaczego do cholery nie zadzwoniliście? - Hood podniósł głos.
- Jej telefon się rozwalił, a swój zostawiłem w zniszczonym samochodzie, wiedziałem, że i tak nie będę miał już z niego pożytku - Michael, próbował się wytłumaczyć, ale Calum nie dawał za wygraną, obsypując go milionami pytań. Chłopak był bardzo zdenerwowany, ale wiedziałam, że dlatego, ponieważ martwił się o swojego przyjaciela, który o mały włos nie zginął. Clifford jednak, nie był zadowolony, więc po chwili on również zaczął podnosić głos, a wymiana zdań pomiędzy nimi zaczęła przemieniać się w kłótnię.
- Zamknijcie się jeden z drugim! - Warknął po chwili Luke, nie mogąc już znieść zachowania chłopaków. - Ashton, jedź z Michael'em do Madeline i wytłumacz jej co się stało, żeby się nie martwiła.
Ashton zgodził się, rzucając ciche "chodź" do Michael'a i po chwili razem wyszli z domu. W pomieszczeniu został tylko Luke i Calum. Wciąż udawałam, że śpię, czekając na dalszy rozwój akcji.
- Co się z tobą dzieje? - Syknął ostro Hemmings, w stronę przyjaciela.
- Nic, co ma się dziać? - Odrzekł, udając, że nie wie o co chodzi. 
- Ostatnio dziwnie się zachowujesz.
- Po prostu niepokoi mnie ta cała sytuacja.
Luke westchnął, wstając z kanapy. Otworzyłam lekko oczy, by choć w niewielkim stopniu móc widzieć co się dzieje.
- Tak wiem, mnie też... - Powiedział, bezradnie opierając się o ścianę.
W salonie nastała cisza, widziałam jak Calum ze spuszczoną głową siedzi na jednym z foteli, łokciami podpierając się o kolana. Luke natomiast opierał się o ścianę ze skrzyżowanymi rękami, uważnie wpatrując się w jakiś punkt w oddali.
- Nie powinieneś jej tak ufać - Powiedział, zupełnie niespodziewanie Calum, gwałtownie wstając z siedzenia. Hemmings spojrzał na niego marszcząc brwi.
- Co?
- Wydaje mi się, że powinniśmy trzymać Scarlett krótko - Wytłumaczył brunet.
- Niby dlaczego? - Spytał zirytowany Luke.
Calum westchnął, przejeżdżając ręką po swoich włosach.
- Przypomnij sobie co powiedział Kevin, "uważaj komu ufasz" - Zacytował. - Nie znamy jej za dobrze, a mimo to pozwalamy na to by ona mogła lepiej poznać nas. Przecież my nic o niej nie wiemy!
- Tak, ale ona przyjaźni się z Mady, a gdyby była dla nas niebezpieczeństwem raczej nie traktowałaby jej jak siostrę! - Warknął Luke.
- Ale czy to nie dziwne, że gdy tylko tu przyjechała Kevin nagle postanowił znów zacząć działać?! Luke tylko pomyśl, może to nie Kevin za tym wszystkim stoi, ale Scarlett! - Krzyknął, zaciskając pięści i podchodząc bliżej Hemmings'a.
- Czy ciebie już do reszty popierdoliło?! - Syknął Luke, nie chcąc uwierzyć w to co mówi Calum. - Przecież to jest kompletnie bez sensu!
- Ashton miał wypadek podczas wyścigu ze Scarlett, Kevin pojawia się ponownie, kiedy przyjechała Scarlett, podczas pewnego wieczoru przyłapałem Scarlett w swoim pokoju, która nie wiadomo co tam robiła. Widzisz? Wciąż jest tylko Scarlett, Scarlett i Scarlett! - Hood, wciąż nie dawał za wygraną, próbując przekonać do swoich racji Luke'a.
Blondyn, patrzył w stronę Calum'a słuchając go uważnie. Widziałam, że zaczynał wierzyć przyjacielowi. Hemmings odwrócił się do niego tyłem, następnie zaczął nerwowo krążyć po pokoju. 
- Ale ona też przecież została ranna w wypadku - Mruknął Luke, zwracając wzrok w stronę Hood'a.
- Wiem, ale uważam jednak, że nie powinniśmy jej ufać - Powiedział Calum, spokojniejszym tonem.
Luke westchnął, chowając twarz w dłoniach.
- Już sam nie wiem... - Powiedział zirytowany. - Ale jedno jest pewne, jesteśmy w niełatwej sytuacji. Ktoś próbuje zniszczyć nam wszystko co mamy... Póki co schowaj gdzieś lepiej naszego pendrive'a.
Calum skinął lekko głową, następnie podszedł do półki, chcąc zabrać z niej małe urządzenie. Był jednak mały problem, pendrive'a już tu nie było...
- Luke... Tu nie ma żadnego pendrive'a...

* * *
Nie wiem za bardzo co pisać w dzisiejszej notce. Cóż, chcę Wam jedynie podziękować za wszystkie wejścia i komentarze ♥ 
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i że pod nim również zostawicie coś po sobie, byłabym za to ogromnie wdzięczna.
Zapraszam również do pisania tweetów z hasłem #ZemstaFF
Miłego wieczoru kochani i dobrej nocy ♥

12 komentarzy :

  1. Zajebisty rozdział!! , masz talent. Luke tak broni Scarlett to takie słodkie <3 :-) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ommmmmmg genialny rozdział. Jejku ja chce nastepny <3 @BywaSmiertelna

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG Genialne !! <3 Ale końcówka i tak najlepsza *-* Calum zaczyna coś podejrzewać eww... A ta akcja z autostopem po prostu per-fect :) Zyczę weny i czekam na next :* @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  4. OMFG, GENIALNY ROZDZIAŁ
    CHCĘ JUŻ NEXT TAK BARDZO ZJXMKZMZ
    KOCHAM CIĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg ile emocji xd to jest cudowne !

    OdpowiedzUsuń
  6. no najlepszy rozdział moim zdaniem :D a ta akcja z tym facetem ? cudowna haha. Calum zna się na ludziach. detektyw Hood na posterunku :D xd potrzebuję kolejnego rozdziału i to w trybie now !! ♥♥♥
    @designedbyluke

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje! Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award! Więcej informacji tutaj ----> http://fanfiction-never-stop-believing.blogspot.com/
    Pozdrawiam @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział!
    Czekam na nexta!
    Pa. Życzę weny :) x

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :) Jestem tak ciekawa co będzie dalej. OMG nie wytrzymam do niedzieli !!! <3

    OdpowiedzUsuń