- Nic tam nie widzę - Stwierdził chłopak, uważnie obserwując niebo, na którym widniało tysiące, a raczej miliony gwiazd.
- Przypatrz się, to nie jest takie trudne - Zaśmiałam się cicho, wskazując ręką ponownie na jeden z gwiazdozbiorów, starając się wskazać Luke'owi wielki wóz. On jedynie pokręcił głową zrezygnowany.
- Wciąż nic - Powiedział, kierując swój wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Przecież to się nawet rzuca w oczy, jak możesz go nie widzieć? - Spytałam rozbawiona.
Luke wzruszył ramionami.
- Nigdy nie oglądałem gwiazd, tym bardziej nie interesowały mnie żadne gwiazdozbiory - Wytłumaczył, a ja przewróciłam oczami.
- Nie ma w tobie ani grama romantyczności - Stwierdziłam, wypinając usta w dzióbek.
- Romantyczność nigdy nie wychodziła mi dobrze.
Zaśmiałam się, a chłopak jedynie bardziej wtulił mnie w siebie, przez co uśmiech na mojej twarzy znacznie się powiększył. Czułam ogromne szczęście i beztroskę w tym momencie, miałam wrażenie, że wszystko co złe opuściło nas, pozostawiając wolno, bez żadnych zmartwień czy konsekwencji. Przez chwilę czułam się zupełnie niewinnie i bezpiecznie, to tego tak bardzo mi brakowało... Brakowało mi szczęścia.
- Czasem robisz postępy - Mruknęłam, a on cicho się zaśmiał.
- To źle - Stwierdził.
- Dlaczego?
- Ponieważ to oznacza, że moja męskość ulatnia się z każdą chwilą spędzoną z tobą, czuję jakbyś chciała zrobić ze mnie ciotę - Wyjaśnił, a ja wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Po chwili jednak przysłoniłam usta ręką, starając się opanować. Spojrzałam rozbawiona na Luke'a, który patrzył na mnie z zupełnie poważną miną.
- To, że stajesz się ciotą to niestety nie moja wina - Powiedziałam i pstryknęłam go w nos. Hemmings zmarszczył brwi i przewrócił oczami, po chwili jednak uśmiechnął się szeroko.
- Ale to cię we mnie kręci - Stwierdził z dziwnym uśmiechem. Zmarszczyłam brwi.
- Chciałbyś - Prychnęłam, odwracając wzrok.
Luke zaśmiał się.
- Mnie nie oszukasz słoneczko - Szepnął mi do ucha, delikatnie smyrając je swoim nosem.
- Dalej to sobie wmawiaj - Powiedziałam, starając się zabrzmieć zupełnie bez uczuciowo. Chłopak zaśmiał się cicho, pod nosem, powracając do swojej poprzedniej pozycji.
To co robiliśmy było dziwne, nie wiedziałam czy to normalne. Nie, to zdecydowanie było nienormalne! Zastanawiałam się o czym myśli chłopak, zastanawiałam się co ja tak właściwie czuję. Naprawdę nie miałam pojęcia co robię, ani co myślę. Wiedziałam jedynie jedno, że już na zawsze mogłabym pozostać tak w jego ramionach, oglądając rozgwieżdżone niebo i nie myśląc o problemach. Z jednej strony to wszystko mnie śmieszyło, a z drugiej przerażało. Bałam się tego co się dzieje, bałam się, że mogłam się... zakochać?
A dlaczego się bałam? Bo wiedziałam, że jeśli tylko to zrobię to zniszczę nie tylko Luke'a, ale i także siebie. Rick miał rację, wiedział co mówi. "Zaczniecie niszczyć siebie nawzajem, każdego dnia coraz bardziej, nie mając o tym pojęcia. Będziecie wydawać się szczęśliwi, ale to wszystko runie" - Wiedział do czego to zmierza i panował nad tym. To wciąż jest jego gra, wciąż próbuje się zemścić. Tylko dlaczego nie chce mu odpuścić? Dlaczego nie potrafi wybaczyć mu tak samo jak ja?
- Nie rozumiem - Powiedziałam cicho i westchnęłam.
Luke skupił swój wzrok na mnie, a jego krystalicznie niebieskie tęczówki, po raz kolejny spotkały się z moimi, sprawiając że czułam jakbym została przeniesiona do zupełnie innego wymiaru, pełnego szczęścia i radości. Tak, to zdecydowanie nienormalne.
- Czego? - Spytał.
- Wszystkiego, tego cholernego, pieprzonego życia... - Westchnęłam po raz kolejny, chowając twarz w dłoniach.
- Ja też go nie rozumiem, ale wiesz co jest dla mnie jeszcze większą zagadką?
- Co?
- To kim ty jesteś - Zaśmiał się cicho, a ja podniosłam na niego swój wzrok, nie mając pojęcia o co mu chodzi. - Zjawiasz się nagle pewnego dnia, stojąc przede mną w samym szlafroku, wyglądałaś wtedy na zupełnie przerażoną i bezbronną - Szepnął rozbawiony - Ale potem... Zobaczyłem cię na wyścigach. Wyglądałaś na samowystarczalną i niezależną, ale z biegiem czasu zauważyłem, że to tylko twoja maska. Nie rozumiałem czemu się pod nią ukrywałaś. Teraz nie rozumiem dlaczego wszędzie jest cię pełno, czemu wciąż chodzi o ciebie, dlaczego mówię ci o wszystkim, a nawet sam nic nie wiem o tobie. Dlaczego jesteś wszędzie, gdzie tylko nie spojrzę? Dlaczego uwielbiam, kiedy jesteś wszędzie?
Za każdym razem czytając książki, główna bohaterka opisywała, że w chwilach takich jak ta czuła motylki w brzuchu i rumieniła się. Teraz zrozumiałam, że to zaledwie niewielka cząstka tego, co tak naprawdę czujemy. Przyjemne ciepło ogarnęło całe moje ciało, a serce waliło jak oszalałe, jednak miałam wrażenie, ze po prostu stara się bić takim samym rytmem jak Luke'a. W tej chwili nie widziałam nic poza jego uśmiechem i pięknymi oczami, które przejrzały całą moją postać na wylot, które jako jedne z niewielu zobaczyło to co jest niewidoczne na pierwszy rzut oka. Cały świat zniknął, zostawiając nas jedynie samych sobie. Wszystko wydawało się zupełnie inne, weselsze i lepsze.
Uśmiechnęłam się lekko, po chwili odwracając swój wzrok i spoglądając ponownie na gwiazdy, które nie mogły równać się w tym momencie z oczami blondyna, świecącymi o wiele piękniejszym światłem.
- Udało ci się - Mruknęłam cicho, uśmiechając się.
- Co mi się udało? - Spytał.
- Zauważyć prawdziwą mnie, o której czasem nawet ja nie mam pojęcia - Wyjaśniłam. - Udało ci się pomóc mi zdjąć tą maskę.
Luke pocałował mnie w czubek głowy.
- Nawet nie masz pojęcia jak cudowną osobę próbowałaś pod nią ukryć - Powiedział, a ja wtuliłam się jeszcze bardziej w chłopaka.
A jedyne czego teraz najbardziej chciałam, to by ta chwila mogła trwać już wiecznie.
- Przykro mi, że muszę wam przerywać, ale dowiedziałem się, że są wyścigi - Powiedział Ashton. Podniosłam lekko głowę, spoglądając na Irwina stojącego we framudze drzwi wejściowych.
Luke wypuścił mnie niechętnie z objęć, po czym wstał i wyciągnął w moją stronę rękę. Złapałam ją, a chłopak zdecydowanym ruchem przyciągnął mnie do siebie, pomagając mi wstać.
- Gdzie? - Spytał i skierował swój wzrok na przyjaciela, który uważnie nam się przyglądał.
- Stare lotnisko, zaraz się zaczynają - Powiedział. - Bardzo możliwe, że Kevin też tam będzie - Dodał.
Luke zmarszczył brwi.
- Jedziemy.
*
Zeskoczyłam z motoru, niewiarygodnie szczęśliwa i uśmiechnięta jak nigdy. Cieszyłam się, że tutaj jestem, ponieważ przez ostatnie dni okropnie brakowało mi głośnego huku silników motocykli i samochodów, prędkości oraz zapachu papierosów i benzyny. Uśmiechałam się szeroko od kiedy tylko do moich uszu dobiegła muzyka i głośny hałas. Wyglądałam jak dziecko szczęścia, mogę się nawet założyć, że w tym momencie byłam chodzącą tęczą. Spojrzałam na Madeline, która podobnie jak ja przyglądała się pojazdom, prowadząc u boku swój motocykl i szukając wzrokiem chłopaków, z którymi miałyśmy się spotkać na miejscu.
Nie przejmowałam się tym, że na moim ciele wciąż jest wiele ran, a kostka wciąż mnie boli, starałam się nie zwracać na to uwagi, tylko cieszyć się tym, że mogę tu być. Niestety od samego początku towarzyszyło mi dość dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwował...
Odwróciłam się za siebie, dokładnie lustrując każdego z osobna, kto stał za mną. Wzięłam głęboki wdech, nie zauważając nikogo podejrzanego.
- Masz wrażenie jakby... - Zaczęłam, odwracając się w stronę Madeline. Lecz kiedy tylko skierowałam swój wzrok w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała moja przyjaciółka zobaczyłam jedynie parę, która rozmawiała o czymś ze sobą, oglądając z daleka jeden z wyścigów.
Westchnęłam i przystanęłam, rozglądając się. Próbowałam znaleźć Mady wzrokiem, niestety było to bardzo trudne zadanie, zwłaszcza kiedy stałam wśród tłumu ludzi w miejscu, które było naprawdę źle oświetlone.
Kiedy uznałam, że jet to zupełnie bez sensu, ruszyłam w stronę miejsca, w którym stało kilka motorów. Stanęłam tam, wyciągając z kieszeni komórkę i wybierając numer przyjaciółki.
- Hej - Obok mojego boku pojawił się Ashton. - Gdzie jest Mady? - Spytał.
- Nie mam pojęcia, tak nagle zniknęła mi z oczu - Wyjaśniłam.
Westchnęłam słysząc sygnał w telefonie.
- Jak to? Miałyście się trzymać razem - Powiedział Irwin lekko zdenerwowany, rozglądając się.
- Wiem przecież - Warknęłam, próbując kolejny raz dodzwonić się do dziewczyny. Niestety bezskutecznie. Zaczęłam się o nią martwić.
Ashton podrapał się nerwowo po głowie, chodząc w kółko.
- Cholera - Mruknął sam do siebie zdenerwowany, tymczasem ja po raz setny próbowałam się z nią skontaktować. - Chodź, musimy powiedzieć o tym chłopakom, tu jest zbyt niebezpiecznie by była sama - Powiedział, po czym pociągnął mnie za rękę w jakimś kierunku.
- Z powodu Kevina? - Spytałam.
Ashton jedynie kiwnął głową, westchnęłam. Po jakimś czasie znaleźliśmy się obok reszty. Ashton zaczął wyjaśniać co się stało, a ja wciąż próbowałam się do niej dodzwonić, odeszłam kilka kroków, stając przy jednej ze ścian, kiedy usłyszałam dobrze mi znany utwór Painkiller, zespołu Three Days Grace, który Madeline miała ustawiony jako dzwonek. Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w stronę miejsca, z którego dochodziła muzyka. Po chwili znalazłam się obok kilku śmietników i porozrzucanych kartonów, przy których na ziemi leżał telefon Mady. Podniosłam go, odwracając się w stronę chłopaków, którzy po chwili stanęli obok mnie.
- Coś musiało się stać - Powiedział Calum, przyglądając się komórce, a na jego twarzy widniało zmartwienie. Wyrwał telefon z moich rąk, zaciskając mocno.
- Spokojnie, to przecież Madeline, ona zawsze sobie jakoś poradzi - Powiedział pocieszająco Mike. - Poza tym, może tylko zgubiła telefon i nic więcej? - Spytał, wzruszając ramionami.
Jego teoria jednak szybko okazała się być błędną, ponieważ po chwili do naszych uszu dobiegł głośny krzyk Madeline z budynku, który niegdyś służył jako poczekalnia dla podróżujących na lotnisku. Rzuciłam ostatnie spojrzenie w stronę chłopaków po czym szybkim tempem zaczęłam biec w stronę pomieszczenia, za mną do biegu rzucili się również Ashton, Mike, Luke oraz Calum. Kiedy tylko byliśmy już blisko wejścia, każdy z nas wyciągnął pistolet. Podbiegłam do drzwi, szarpiąc je z całych sił za klamkę, jednak pomimo moich ogromnych starań, nie udało mi się ich otworzyć.
Poczułam jak Luke łapie mnie za rękę, odsuwając od drzwi. Po chwili Calum z całej siły wbiegł na nie, uderzając w nie swoim ciałem. Drzwi wypadły z zawiasów. Szybko wbiegliśmy do pomieszczenia, w którym unosił się kurz oraz dziwny dym, uniemożliwiający nam widoczność. Po chwili jednak zaczął opadać, a naszym oczom ukazała się dziewczyna, leżąca na podłodze. Podbiegłam do przyjaciółki, chwytając ją za głowę, którą położyłam na swoich kolanach, po czym szybko sprawdziłam puls, po jej czole spływały pojedyncze kropelki krwi, które szybkim ruchem starałam się wycierać.
- Kevin... - Usłyszałam za sobą warknięcie Luke'a. Odwróciłam się w jego stronę.
Chłopak patrzył w jeden ciemny punkt, w którym stała bardzo mi znajoma męska sylwetka.
Spojrzałam w stronę nieznajomego, mrużąc oczy. Mężczyzna zrobił kilka kroków do przodu, a po chwili ujrzałam uśmiechniętą twarz Rick'a. Zakryłam usta ręką, powoli zaczynałam rozumieć co się działo...
- Niespodzianka, siostrzyczko - Mruknął, wybuchając przerażającym, okropnym śmiechem...
* * *
Witam Was w XXI rozdziale! Łiii!
Jejku, naprawdę nie sądziłam, ze dojdę z Wami tak daleko, a tu proszę! Ale to tylko i wyłącznie wasza zasługa, nie wiem co bym bez Was zrobiła ♥
Cóż mam dla Was dobrą lub złą wiadomość.. zależy jak dla kogo
Zbliżamy się już do końca ZEMSTY
Rozdziałów będzie 25 + epilog, także akcja bardzo mocno się rozkręci.
Aaaa
no i jak rozdział?
W końcu największa zagadka się wyjaśniła, gratuluję również tym, którzy wcześniej odgadli kim tak naprawdę od samego początku był Kevin.
Na koniec proszę o wasze opinie, które bardzo mi pomagają.
Kocham Was, udanego wieczoru. ♥
ku*wa dlaczego w takim momecie xd ja chce jak najszybciej kolejny rozdzial !!! Ale smutno mi ze zblizamy sie do konca xd
OdpowiedzUsuńMi też jest smutno ;d
UsuńKevin to Rick, Rick to Kevin...CO TU SIĘ DZIEJE !?
OdpowiedzUsuńJa na początku myślałam, że tam stoi Kevin i Rick, a tu takie BUM to jedna osoba *-*
Muszę powiedzieć, że tym rozdziałem mnie mega zaskoczyłaś. Kiedy znaleźli telefon Madeline to już wiedziałam, że coś się stało, ale nie spodziewałam się tego !!!
Jestem strasznie smutna, że niedługo epilog i koniec tego opowiadania, a zarazem jestem szczęśliwa, bo w końcu wszystko się wyjaśnij i jestem ciekawa jak Luke się o tym dowie <3
Jeszcze mam takie pytanie. Czy planowana jest 2 część ? Przepraszam jęsli było już takie pytanie, ale ja jestem strasznie nieogarnięta xd
Życzę mnóstwa weny i zniecierpliwiona czekam na nexcik :* @1Dkc5SOS
Jejku dziękuję za miłe słowa. Nie, nie planuję niestety 2 części ♥ Za to mam w planach zupełnie inne opowiadanie ;)
UsuńSzkoda, że nie będzie 2 części :( Ale teraz tym bardziej chcę poznać zakończenie :* O to na pewno zajrzę i chętnie będę czytać ! :3
UsuńW takim razie jak tylko będę coś miała to powiadomię ♥
UsuńSwietne ! Szkoda ze nie ma w planach 2 czesci uwielbiam taka tematyke i wgl to jest najlepsze ff jakie czytam dlugo szukalam opowiadania o tak interesujacej fabule mam nadzieje ze zastanowisz sie nad 2 czescia ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę cieszę się, ze komuś tak bardzo podoba się to co tworzę. Jak dla mnie każdy rozdział jest beznadziejny, ale ogromnie cieszę się, że Wam się podoba. ♥
UsuńO BOŻE MADELINE! Mam nadzieję że przeżyje jeju
OdpowiedzUsuńNienawidzę Ricka głupiego palanta
Calum taki silny awww
Luke musi jej wybaczyć jak już się dowie
Matko co teraz będzie
Rozdział genialny jak każdy
Kocham Cię bardzo!!! ❤
Ily ♥
UsuńTo sie narobilo xd wyobrazilam sobie ten moment kiedy Kevin w zasadzie Rick smieje sie xd rozdzial jest wspanialy ! :* ja mimo wszystko czekam na 2 czesc tego opowiadania ! :* Milego dnia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jesli chodzi o 2 część to niestety, ale wątpię ;)
UsuńSzkoda ;( ale i tak mam nadzieje ze bedzie w koncu nadzieja matka glupich
UsuńW takiej chwili?!?!?!?
OdpowiedzUsuńTakie są najlepsze :D
UsuńHahaha zalezy dla kogo xd
OdpowiedzUsuńUhhhu sie narobilo xd szkoda ze jej brat ja tak wkopal xd i szkoda mi Luke'a
OdpowiedzUsuńRick to Kevin?!?! Trochę smutno, że niedługo koniec. Czekam niecierpliwie na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko, W.
<3
UsuńKoniec juz bliski kurcze Z tego co czytam to nie tylko ja chce 2 czesc kocham tego typu opowiadania i szkoda aby tak szybko sie zakobczylo xd ciesze sie ze trafilam na tego bloga ;) uwielbiam takie "przypadki"
OdpowiedzUsuńBedzie rozdzial ?
OdpowiedzUsuń