niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział Dziewiętnasty

 Zachęcam do nadrobienia poprzedniego rozdziału, kto jeszcze tego nie zrobił.

* * *

Przyjemne uczucie towarzyszyło mi już od samego rana, kiedy leżałam na łóżku otulona kołdrą, będąc mocno przytulona do Luke'a. Muszę jednak przyznać szczerze, że była to dla mnie zupełnie nowa sytuacja i nie wiedziałam do końca jak mam się zachowywać. Postanowiłam jednak po prostu dać się ponieść, pierwszy raz od naprawdę dawna odzyskałam całkowitą kontrolę nad sobą, nie byłam już niczyją marionetką. Cóż, a przynajmniej miałam nadzieję, że tak jest. Nie byłam też do końca pewna, czy to wszystko zmierza w dobrym kierunku. Bałam się, że wydarzenia z przeszłości, w których Luke ma bardzo znaczącą rolę przerosną mnie, lub to co pomiędzy nami jest. Chociaż chwila... Nie, pomiędzy nami nic nie ma. Prawda? Sama nie jestem pewna tego wszystkiego co dookoła się mnie dzieje, być może po prostu tak odreagowuję te ostatnie 3 lata pozbawione uczuć. To brzmi strasznie, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że dopiero teraz jestem tego wszystkiego świadoma. Rick za to musiał naprawdę dobrze się bawić, manipulując mną i oczyszczając moje serce i duszę z jakichkolwiek emocji, prócz złości, żalu i gniewu. 
Podniosłam lekko powieki, przyzwyczajając oczy do jasnego światła panującego w pomieszczeniu, słońce dzisiejszego dnia naprawdę spisało się znakomicie. Podniosłam lekko głowę, zauważając, że jestem bardzo mocno przytulona do puchatej poduszki. Zmarszczyłam brwi, odrzucając ją od siebie. Wygląda na to, że Luke już dawno się obudził. Miałam jednak nadzieję, że nikt nie był jednak świadkiem tej żenującej scenki, w której leżę trzymając w objęciach poduszkę i zapewne szczerząc się jak głupia. Przetarłam twarz dłońmi, następnie odwróciłam się, powili wstając z łóżka, a kiedy mój wzrok spotkał fotel stojący obok okna, odskoczyłam przerażona.
- Chyba mamy coś do omówienia - Zachrypnięty głos Rick'a wydobył się z jego ust, przywracając mnie do pionu i świadomości. Mężczyzna siedział, mając jedną nogę założoną o drugą, palcami wybijając nieznany mi rytm o paczkę papierosów, którą mocno ściskał.
- Nie sądzę - Warknęłam, zaciskając ręce - Wynoś się stąd, nie mam ci nic do powiedzenia.
Rick prychnął, najwidoczniej rozbawiony moją irytacją, po chwili jednak jego mina momentalnie zmieniła się na zdenerwowaną.
- Ale ja za to mam wiele do powiedzenia tobie. Co ty do cholery robisz? - Syknął. - Nie taki był plan, chcesz to wszystko zniszczyć? Jesteś kompletną idiotką! - Warknął
Odetchnęłam głęboko, starając się nie stracić kontroli nad swoim ciałem, wiedziałam jednak, że jeżeli usłyszę choćby jedno słowo wypowiedziane przez Rick'a, rzucę się na niego z zamiarem wydrapania mu oczu.
- Nie taki był plan, powiadasz? W planie nie było także mowy o żadnym facecie rzucającym we mnie nożami, nie mówiąc już nawet o tym, że zostałam wyrzucona przez okno, rozbijając w nim szybę! Czy ty w ogóle siebie słyszysz?! Jesteś chorym psychopatą, nie normalnym człowiekiem! - Krzyknęłam wszystko na jednym wydechu, oddychając płytko, ręce bardzo mi się trzęsły.
Rick przyglądał się mi uważnie, nie spodziewał się chyba, że postanowię mu się sprzeciwić w taki sposób.
- Niestety to u nas rodzinne siostrzyczko, ty również nie jesteś człowiekiem, lecz potworem - Powiedział spokojnie.
- Być może, ale chcę to naprawić.
Rick uderzył z całej siły o szafkę nocną, powodując jej pęknięcie. Zerwał się z fotela i skierował na mnie swój przerażający i ciemny wzrok.
- Ty chcesz to naprawić? To przecież przez niego tak cierpiałaś, to on wyrządził nam taką krzywdę. Przypomnij sobie jak okropnie płakałaś tamtej nocy, przypomnij sobie o tym jak bardzo pragnęłaś zniszczyć go! Zepsuł cię, a teraz okręca cię wokół palca. Głupia, nabierasz się na każdą z jego sztuczek! 
Pokręciłam przecząco głową, siadając na łóżku i przysuwając nogi do siebie.
- Też tak zawsze myślałam, ale zobaczyłam, że to nie on mnie zniszczył, tylko ty - Szepnęłam, odwracając na niego swój wzrok. Chłopak nie wiedział jak ma zareagować, patrzył na mnie swoimi pustymi oczami, tak jakby chciał ponownie mną zawładnąć.
Oślepiona mną, nie widzisz nic
- Mówiłeś, że zrobiłeś to dla naszego dobra, że chciałeś mnie ochronić przed nim, ale to przed tobą ktoś powinien mnie chronić - Dodałam po chwili, uśmiechając się lekko. Prawda była tak niezrozumiale prosta, że aż miałaś ochotę zacząć się śmiać ze swojej własnej głupoty.
Rick zaczął chodzić w kółko po pokoju, a ja modliłam się, by tylko nikt nas nie usłyszał.
- Nie pozwolę ci zniszczyć naszego planu, dokończysz go.
- Nie chcę.
- Zrobisz to, nie ważne czy tego chcesz czy nie - Syknął zirytowany.
Prychnęłam.
- To koniec Rick, nie dam ci się już ponownie zmanipulować - Powiedziałam, wzruszając lekko ramionami.
Chłopak przez chwilę przyglądał mi się, próbowałam wyczytać z jego miny o czym teraz myśli i co zamierza zrobić, niestety było to trudniejsze niż myślałam. Wyglądał w tym momencie jak bezuczuciowa skała, w zasadzie tak naprawdę nią był. Bałam się co ten szaleniec tym razem wymyśli.
- Masz rację - Powiedział. - Nie dasz mi się już więcej zmanipulować, niech więc Hemmings to zrobi, zaczniecie niszczyć siebie nawzajem, każdego dnia coraz bardziej, nie mając o tym pojęcia. Będziecie wydawać się szczęśliwi, ale to wszystko runie, wasze dwa światy nie mogą się połączyć. Są zbyt odmienne, ale i podobne jednocześnie.
- O czym ty mówisz? - Spytałam, marszcząc brwi. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
Jego oczy błysnęły, w taki sam sposób jak na samym początku całego planu. To nie oznaczało nic dobrego, miał plan, dokładnie wiedział co robi.
- Dobrze, jeśli chcesz zniszczyć nasz plan to zostań tu. Doprowadzę do tego by cierpiał, nawet jeśli to będzie dotyczyło także ciebie. Zniszczę was wszystkich, bez wyjątku. A moją bronią będzie prawda, której tak strasznie się boisz, a raczej tego, że się wyjawi - Syknął.
- Jesteś okropny - Mruknęłam cicho.
Rick zaśmiał się.
- Pamiętaj słoneczko. Nie ma nic złego w byciu tym złym, jeśli robisz to dobrze.
Pokręciłam głową, przełykając ślinę, następnie opadłam na łóżko, chowając twarz w dłoniach. Westchnęłam cicho, słysząc jak wychodzi. Miałam nadzieję, że już na zawsze i że nigdy więcej nie będę miała z nim nic do czynienia, jednak było zupełnie odwrotnie. Teraz będzie tylko gorzej...
*
Mieszanie zielonej herbaty jeszcze chyba nigdy nie było tak uciążliwe jak dzisiaj, zwłaszcza, kiedy siedzisz w pomieszczeniu obok, którego na kanapie miziają się dwa zakochane w sobie gołąbki. W zasadzie nie wiem czy bardziej mnie ta sytuacja bawiła, czy doprowadzała do szału. Przysięgam, że jeśli tylko wszystko się ułoży, a ja w końcu zbiorę się na odwagę, by wszystko im wyjaśnić, zanim zrobi to mój brat, to ten kretyn (czytaj Nathan) długo tutaj nie pociągnie.  Już ja się o to postaram. Wymyślanie planu unicestwienia chłopaka mojej przyjaciółki zajęły mnie wystarczająco, by nie zauważyć jak wchodzi do środka.
- Co ci zrobiła ta biedna szklanka, że tak bardzo krzywdzisz ją łyżką? Jestem pewna, że słuchać cię na ulicy - Powiedziała, przysiadając na blacie. Chwyciła do ręki jabłko, po czym zaczęła je jeść.
Wyrwana z rytmu, podniosłam wzrok na Madeline, odsuwając szklankę od siebie i odkładając łyżeczkę.
- Nathan już wyszedł? - Spytałam, podpierając brodę, swoją ręką. 
Dziewczyna kiwnęła lekko głową.
- Coś się stało? - Spytała po chwili.
Nie, tylko mój brat psychopata mnie prześladuje 
- Nie - Odpowiedziałam, starając się zabrzmieć wiarygodnie - Co miało się stać?
- Wyglądasz na nieco przybitą - Wyjaśniła.
Westchnęłam cicho, po chwili uśmiechnęłam się jednak.
- Po prostu ciężko jest mi się przyzwyczaić do mieszkania z chłopakami - Powiedziałam.
Madeline zmrużyła oczy, przyglądając się mi dokładnie. Wiedziała, że kłamię. Z jednej strony to naprawdę cudownie mieć taką przyjaciółkę, a z drugiej czasem się jej boję. Ona wie o mnie wszystko, czasem nawet więcej niż ja wiem o sobie.
- Po prostu nie wnikaj - Powiedziałam błagalnie wzdychając. Mady pokręciła głową.
- Jak wolisz - Mruknęła, wzruszając ramionami.
Uśmiechnęłam się do niej lekko. Po chwili drzwi do mieszkania otworzyły się, a do środka wparowali chłopcy. 
- Gdzie wy byliście? - Spytała ich Madeline, kiedy ci zaczęli krzątać się po całej kuchni.
- Mieliśmy kilka spraw do załatwienia - Wyjaśnił Ashton, wyrywając z rąk Mady jabłko, które po chwili sam zaczął kończyć. Oburzona dziewczyna zdzieliła brata w głowę, on natomiast zepchnął ją z blatu.
- Oho, zaczyna się - Mruknęłam, biorąc łyk swojej herbaty, która przez cały ten czas zdążyła wystygnąć.
- Co masz na myśli? - Spytał Calum, opierając się o stół.
- Znów staracie się być tajemniczy - Wyjaśniłam.
Calum przewrócił oczami, a ja parsknęłam śmiechem.
- I całkiem dobrze nam to wychodzi - Powiedział Michael uśmiechając się lekko. Wzruszyłam ramionami rozbawiona.
- A tak poza tym tym, to jak się spało? - Spytał Ashton, poruszając lekko brwiami.
- Dobrze - Odpowiedziałam normalnie. Michael wraz z Calum'em i Ashton'em wymienili się spojrzeniami.
Spojrzałam w stronę Luke'a, który przewrócił oczami.
- Mhm - Mruknął cicho Mike, uśmiechając się głupio.
Zmarszczyłam brwi.
- Jesteście okropni - Fuknęłam po chwili. - Nie wyobrażajcie sobie tylko za dużo - Powiedziałam, krzyżując ręce.
Calum wybuchł śmiechem podobnie jak reszta.
- Dobranoc Luke, dobranoc księżniczko - Mruknął poprzez śmiech, próbując nas naśladować. Chłopak złapał się za stół, by nie stracić równowagi, wciąż się śmiejąc głośno.
- Człowiek raz próbuje być miły, to go wyśmiewają - Powiedział Luke, kręcąc głową.
Parsknęłam śmiechem.
- Oj Lukey, no daj spokój. Ale przykro mi, księżniczko jest trochę oklepane - Mruknęła Madeline.
- Właśnie, poza tym proszę cię, ja jestem królową - Zaśmiałam się, zarzucając teatralnie włosami do tyłu. 
- Czy ja wiem, brakuje ci trochę do królowej - Mruknął, robiąc zniesmaczoną minę. 
- A kto powiedział, że byłabym pierwszą na jego liście? - Spytałam, uśmiechając się głupio w jego stronę.
- To nie znaczy, ze jesteś królową, a poza tym, czy to oznacza, że byś chciała na niej być? - Spytał, poruszając brwiami. 
Pokręciłam przecząco głową.
- Nigdy.
- Ja wiem swoje - Mruknął, wzruszając ramionami.
Przewróciłam oczami, wracając do mojej herbaty.
- Dość - Powiedział nagle Calum, gestykulując odruch wymiotny.
Zaśmiałam się, rzucając w niego swoją łyżką. Niestety nie wyszło to tak jak chciałam, gdyż chłopak złapał ją, uśmiechając się zwycięsko.
Po chwili każdy poszedł w swoją stronę. Chwyciłam za swój pusty kubek, po czym włożyłam go do zmywarki, kiedy coś nagle błysnęło mi po oczach. Zdezorientowana spojrzałam w stronę, z której dochodziło co jakiś czas nieprzyjemne i ostre światło. Podeszłam bliżej doniczki, która stała na jednej z półek, po czym sięgnęłam do niej ręką. Po chwili wyjęłam z niej niewielką kamerkę wraz z mikrofonikiem. Zmarszczyłam brwi, przypominając sobie, że są rozstawione w całym mieszkaniu. Przeklinałam cicho pod nosem, rozglądając się po kuchni, sprawdzając czy aby nikt na pewno tego nie zauważył. Schowałam urządzenie do kieszeni, po czym weszłam do salonu, przeszukując go dokładnie, niestety nie pamiętałam do końca gdzie dokładnie je zamontowałam. Odnalezienie ich nie zajęło mi jednak dużo czasu, a kiedy nazbierałam już ich całą garść, odwróciłam się, mając zamiar zniszczyć je, po czym wyrzucić. 
- Skąd wiedziałaś, gdzie się znajdują? - Spytał Calum, stojąc we framudze drzwi i bacznie mi się przyglądając. Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć...?

* * *
No cóż, Scarlett nie byłaby sobą, gdyby nie wpadła... 
Jak myślicie, jak tym razem się uratuje?
Liczę na wasze opinie ♥
+ Nawet nie wiecie jaka to frajda poganiać rodziców w biedronce pod pretekstem "dodania rozdziału" ich miny >>>>

22 komentarze :

  1. Oooo kurcze ja chce wiecej ! Proszeee dodaj coś jeszcze chodz maly kawalek proszeee :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli uda mi się w miarę szybko napisać rozdział na koncie głównym na tt dodam spoilery ;) ♥

      Usuń
    2. Ohhh to za dlugo jestem jak nacpana tak chce kolejny xd to juz chyba choroba xd

      Usuń
    3. Jejku, ciesze się, że aż tak ci się podoba ♥ Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, kiedy czytam coś takiego <3 Dziękuję

      Usuń
  2. A jak ja sie ciesze ze jest kolejny rozdział xd wiele razy mama sie mnie pytala dlaczego tak sie smieje do telefonu xd piszesz cudownie mam nadzieje ze kiedys napiszesz ksiazke bede pierwsza zeby ja kupic ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku dziękuję za miłe słowa <3 Strasznie się cieszę, że ci się podoba. Cóż mogę zdradzić, że pracuję nad poważną książką, jednak póki co nie mam zamiaru jej publikować, ale kto wie ;)

      Usuń
    2. Moje serduszko jest w niebie *-*

      Usuń
  3. ju jeju jeeeejuuu jak zwykle kończysz w takim momencie ew.
    " Nawet nie wiecie jaka to frajda poganiać rodziców w biedronce pod pretekstem "dodania rozdziału"" Czy tylko ja płaczę ? :')
    Zaczęłam się tak śmiać jak opętana, kiedy naśladowali ich >>>>>
    Jestem mega ciekawa nexta i mam cichą nadzieję, że dodasz spoilery na konto na tt :* Kocham, pozdrawiam i życzę mnóstwa weny <3 @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za bardzo miłe słowa, nawet nie wiesz jak ja się teraz cieszę hahah ♥ Również kocham <3

      Usuń
  4. Świetny rozdział! Musisz zawsze kończyć w takim momencie? Szczerzyłam się do telefonu jak głupia, gdy czytałam jak chłopaki zaczęli naśladować Luke'a i Scarlett. :D Życzę duuuużo weny
    Pozdrawiam, Weronika ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak bardzo mi sie to podoba *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Po raz kolejny wpadla xd mam nadzieje ze bedzie afera :) *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bedzie jutro rozdział ?? :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja juz z nawyku jestem tu codziennie o 20:00 i nie tylko xd

    OdpowiedzUsuń