wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział Osiemnasty

Witam, bardzoooo przepraszam za opóźnienie, w zasadzie miałam dodać go później, ale jednak postanowiłam ruszyć się i go napisać. Cóż nie miałam za bardzo czasu, ponieważ ostatnio poświęcam czas powiedzmy... na wspomaganiu zupełnie innego ff, do którego link dam kiedy wszystko będzie gotowe. To zupełnie coś nowego. Mam nadzieję, że nie jesteście źli. Koooocham Was <3 Miłego czytania skarby ♥

* * *

Scarlett
Plecami opierałam się o ścianę, uważnie przysłuchując się rozmowie. Ukradkiem spojrzałam na Luke'a, który stał przy łóżku szpitalnym i rozmawiał przez telefon. Miałam ogromną nadzieję, że nie dzwonił to Rick, jeśli tylko Luke dowiedziałby się tego wszystkiego, natychmiast musiałabym uciekać, tylko dokąd? W tym właśnie problem. Nie mam nikogo, oprócz Madeline i chłopaków. No bo cóż mi po bracie, który prawie doprowadził do mojej śmierci? Ostatnie wydarzenia, otworzyły mi oczy. Nienawidzę go z całego serca, nie mogę nazywać go bratem, prawdziwy brat by tak nie postąpił, prawda? Dlaczego obrazek kochającej rodziny, lub chociażby rodzeństwa, który zawsze miałam w głowie, nigdy, ale to nigdy się nie spełnił? Czasem mam wrażenie, że moje życie to po prostu jeden wielki żart, lub pieprzony wypadek.
- Skąd masz jej numer? - Luke warknął do telefonu, przeczesując ręką nerwowo włosy.
Po chwili chłopak podszedł do jednej z białych szafek, po czym z całej siły kopnął w mebel nogą, przez co drzwiczki odpadły, upadając na podłogę. 
Zmarszczyłam brwi, wyglądało na to, że Hemmings doskonale znał osobę, z którą rozmawiał, czyli jest jeszcze szansa, że dzisiaj mój koniec nie nastąpi?
- Zostaw ją w spokoju, to jest sprawa między nami! - Krzyknął do telefonu mocno zdenerwowany. 
Przygryzłam wnętrze policzka, uważnie słuchając co mówi blondyn.
- Posłuchaj mnie, przysięgam, że jeśli tylko skrzywdzisz Scarlett, lub kogokolwiek innego, rozpętam w twoim życiu piekło, jeszcze większe niż ty mi. Zniszczę wszystko na czym ci zależy, jeśli tylko coś takiego istnieje. Znajdę twój czuły punkt! - Warknął, następnie rozłączył się i rzucił mój telefon na podłogę z ogromnym rozmachem.
W zasadzie nic mu się nie stało, dobrze, że zdecydowałam się na ponowne użytkowanie z mojej starej nokii, nie chcąc stracić kolejnego dobrego telefonu.
Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, słysząc słowa Luke'a. To co powiedział, sprawiło, że poczułam przyjemne ciepło. Mam wrażenie, że jestem przy nim... bezpieczna? Miło wiedzieć, że komuś zależy na tym byś była cała i zdrowa, a świadomość, że ten ktoś jest wstanie zrobić naprawdę wszystko by nic ci się nie stało rozpala w twoim sercu resztkę nadziei. Lecz poza przyjemnymi odczuciami, męczyły mnie o wiele większe wyrzuty sumienia niż dotychczas. Mam wrażenie, że to ja jestem tą złą.
Cóż, słusznie...
Stanęłam we framudze drzwi, spoglądając na chłopaka, który siedział bezradnie na łóżku szpitalnym, podpierając się łokciami o kolana, twarz miał schowaną w swoich dłoniach. Podeszłam, zajmując miejsce obok niego. Położyłam rękę na ramieniu blondyna, a on podniósł głowę, spoglądając w moją stronę.
- Wszystko słyszałaś? - Spytał, przygryzając wargę. Kiwnęłam lekko głową, a on westchnął cicho, przeklinając pod nosem.
- Z kim rozmawiałeś?
- Z Kevinem - Odpowiedział.
Spuściłam lekko głowę, wlepiając wzrok w jedną z biało beżowych ścian, w zasadzie nie wiem o czym teraz myślałam, chyba o tym by po prostu uciec i już nigdy nie obejrzeć się za siebie, nigdy więcej nie wspominać o problemach, nigdy już nie cierpieć. Chciałabym znaleźć się w miejscu, gdzie wszystko byłoby proste, nikt by się nie oszukiwał, nikt by nie kłamał, nikt by nie niszczył ludzi wokół których sam i tak żyje. Byłoby tak... normalnie? Nie idealnie, po prostu normalnie. W tej chwili potrzebuję tego, by po prostu wszystko było takie, jakie powinno być.
- Nie martw się, nie pozwolę, by spotkało cię więcej zła - Powiedział Luke, wciąż mi się przyglądając, a raczej licznym ranom, na całym moim ciele.
Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam wzrok w jego stronę.
- Obawiam się, że może ci się nie udać - Mruknęłam.
- I tak nie odpuszczę, już nigdy nie pozwolę ci tak cierpieć jak dotychczas.
- To wszystko co się działo to nie była twoja wina - Szepnęłam, wzdychając i patrząc smutnym oraz zmęczonym wzrokiem na Luke'a.
Chłopak przybliżył się do mnie, obejmując mnie z całych sił i zamykając w swoich ramionach. Bez zastanowienia wtuliłam się w niego, mając ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. Zacisnęłam mocno powieki, starając się by żadna łza nie mogła się wydostać. Ponownie starałam się tłumić w sobie wszelkie uczucia. Tak było łatwiej.
Z jednej strony w duszy cieszyłam się, że Luke nie rozmawiał z Rick'iem, ale z drugiej chciałabym  żeby to wszystko się już wyjaśniło. Pragnęłam, by prawda w końcu wyszła na jaw, przez co kłamstwo przestałoby mnie już męczyć. Jednak okropnie się także tego bałam, bałam się, że mogę ich stracić. Ludzi, którzy zastępują mi rodzinę, pomimo, że często są bardzo irytujący, to nigdy nie chciałabym by coś im się stało. Cóż za ironia, przecież to ja doprowadziłam do tego wszystkiego co się dzieje, wbiłam im nóż w plecy, oszukałam, to ja ich niszczę, a oni w tym momencie pragną mi pomóc. Niczego nie są świadomi, nawet tego jak okropną osobą jestem. Chciałabym móc to wszystko naprawić, chciałabym po prostu móc spojrzeć w lustro i nie mieć ochoty go zbić, by tylko nigdy nie musieć patrzeć w te oczy, które są tak bardzo zakłamane. 
Szkoda tylko, że moje serce potrzebowało tak dużo czasu by to zrozumieć. Dopiero teraz nie widzę w Luke'u potwora, on nim nie jest, nigdy nim nie był, nawet te trzy lata temu. Prawda jest taka, że ma czystsze serce od mojego. Wybaczyłam mu, teraz muszę tylko spróbować wybaczyć sobie.
- Zostawiliśmy was tylko na chwilę, błagam, dość... - Usłyszałam głos Michael'a. Podniosłam lekko głowę, wpatrując się w chłopaka, który stał z wykrzywioną miną. Odkleiłam się od Luke'a i uśmiechnęłam lekko w jego stronę.
- Tylko się przytuliliśmy, spokojnie - Powiedziałam, wstając z łóżka i chwytając za torbę.
- Tak, każdy tak mówi, a inaczej się kończy - Mruknął.
Widziałam, że Hemmings wywrócił oczami, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło. On natomiast z dość poważną miną podszedł do Michael'a, po czym zaczął mu wszystko wyjaśniać. Chłopak słuchał go uważnie, sam zaczynając się denerwować. Ja tymczasem chwyciłam za torbę z ubraniami i innymi rzeczami, które przyniosła mi Madeline i wyszłam z nimi na korytarz, napotykając się na przyjaciółkę idącą w moją stronę wraz z Calum'em. Dziewczyna podbiegła przytulając mnie mocno.
Zaśmiałam się i wtuliłam w nią mocno. Dziewczyna odkleiła się ode mnie, Hood natomiast uśmiechnął się lekko i chwycił za moje torby. Ruszyliśmy w stronę recepcji.
- I tak uważam, że powinnaś zostać w szpitalu dłużej, w ogóle co za idioci, wypisują cię po jednym dniu. Kretyni, co jeśli to może jest coś poważniejszego? - Mruknęła, idąc ze mną ramie w ramie.
- Oni wiedzą co robią, poza tym robili mi wystarczająco dużo badać, przypisali leki i dali odpowiednie bandaże, wszystko jest okey. W dodatku i tak nie miałabym zamiaru siedzieć tutaj dłużej, można zwariować - Powiedziałam, podeszłam do blatu, za którą siedziała starsza kobieta . Oddałam swój szlafrok szpitalny, a po sprawdzeniu dokumentów i wypełnieniu niewielkiego formularza mogłam opuścić budynek. Radosnym krokiem ruszyłam w stronę samochodu, w którym czekał Ashton. Wsiadłam  do środka, witając się z chłopakiem. Po chwili dołączyła do nas reszta, po czym odjechaliśmy. Po drodze Madeline wyjaśniła mi, dlaczego mieszkamy teraz w domu chłopaków. Oczywiście z początku sprzeciwiałam się, lecz zrozumiałam, że nikt nie ma zamiaru ustąpić. Po pewnym czasie dojechaliśmy na miejsce.

*

Siedziałam na parapecie, spoglądając  przez okno na rozgwieżdżone niebo, głowę przyłożyłam do szyby, odkładając książkę, którą czytałam na bok. Myślałam o tym, by jak najszybciej skończyć z układem Rick'a, nie chciałam już więcej w to brnąć i tym razem wiedziałam, że to co zamierzam zrobić, jest dobrą decyzją. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał na godzinę drugą w nocy. Wstałam i podeszłam do szafy, z której wyjęłam swoją piżamę i czystą bieliznę, na nogi wsunęłam kapcie po czym poszłam do łazienki. Po przygotowaniu się odpowiednio do snu weszłam do pokoju. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, zauważyłam siedzącego na moim łóżku Luke'a. Chłopak trzymał w rękach książkę, którą przed chwilą czytałam.
- "Duma i Uprzedzenie" Poważnie? - Zaśmiał się, spoglądając w moją stronę i odrzucając książkę na drugą stronę łóżka.
- Tak, to świetna książka - Powiedziałam, podchodząc do łóżka. Chwyciłam za moją lekturę i odłożyłam ją na półeczkę, po czym usiadłam obok chłopaka.
- Wątpię - Powiedział, rozkładając się wygodnie na materacu.
Wywróciłam oczami, siadając obok niego.
- Co tu robisz? - Spytałam.
- No wiesz, z sypialni Calum'a usłyszałem bardzo ciekawe głosy, więc pomyślałem... - Mruknął poruszając brwiami, nie zdążył jednak już nic więcej powiedzieć, ponieważ uderzyłam go w twarz poduszką.
- Nie masz na co liczyć skarbie - Mruknęłam, wzruszając ramionami.
Luke zaśmiał się, podnosząc do pozycji siedzącej.
- "Skarbie"? To już jesteśmy na takim poziomie? - Ponownie poruszył brwiami, tym razem dodatkowo przygryzając wargę.
- Nie, po prostu próbuję się z tobą droczyć - Zaśmiałam się, wzruszając ramionami.
- Nie wychodzi ci, jesteś o wiele bardziej seksowniejsza, kiedy nie jesteś tego świadoma - Mruknął rozbawiony moimi słowami.
Prychnęłam.
- Ty w ogóle nie jesteś seksowny - Powiedziałam, wzruszając ramionami. - Poza tym, jestem tego doskonale świadoma.
Hemmings wybuchł śmiechem, a ja przewróciłam oczami, rozśmieszona naszym dialogiem.
Położyłam się na plecach, wpatrując w sufit. Luke zrobił podobnie.
- O czym myślisz? - Spytał, odwracając się w moją stronę.
- Staram się dojść do tego, jaka jest prawdziwa przyczyna twojego towarzystwa w moim pokoju - Odpowiedziałam i również spojrzałam na Luke'a.
Chłopak jedynie zaśmiał się, przyciągając mnie do siebie i wtulając.
- Lepiej idź już spać, masz za sobą ciężkie dni - Mruknął.
Byłam nieco zdezorientowana jego zachowaniem, postanowiłam jednak tego nie psuć, w zasadzie nie przeszkadzało mi to.
Zaśmiałam się cicho.
- Dobranoc Luke - Powiedziałam, zamykając oczy.
- Dobranoc księżniczko.
Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
Teraz miałam zupełnie inne zadanie :
Naprawić wszystkie moje błędy.





17 komentarzy :

  1. No co mogę powiedzieć ? Cudowny !!! I to zakończenie >>>>>>
    Już myślałam, że ją nakryje, znienawidzi i wgl., ale on się okazał taaaaaki słodki <3
    Bardzo mnie zaciekawiłaś tym ostatnim zdaniem i jestem ciekawa jak będzie chciała naprawić te wszystkie błędy :)
    Życzę mnóstwa weny i czekam na next :* @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie, że się podoba <3 Dziękuję za miłe słowa ♥

      Usuń
  2. Oni dwoje jedno lozko kocham to !

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg mam nadzieje ze postara sie wszystko naprawic ;) w tym rozdziale Luke jest mega słodki xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu kocham to ! :) kiedy kolejny rozdzial bo jestem bardzo ciekawa dalszych jej poczynan :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział! I Luke taki słodki. ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku kocham to ff <3
    Jestem ciekawa kolejnych rozdziałów :)
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe co teraz zrobi :) slodko spia razem :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na kolejny ;) mam nadzieje ze dzis sie pojawi :D mam nadzieje ze nic zlego sie nie stanie

    OdpowiedzUsuń