Stanięcie na wysokości zadania jakim było pozbieranie się oraz dopuszczenie do świadomości tego co się wydarzyło kilka godzin temu okazało się być ciężkim zadaniem. Dodatkowo, emocje i myśli krążące po mojej głowie dobijały mnie coraz bardziej, sprawiając, że zaczęłam wariować, desperacko szukając jakiejkolwiek pociechy, lecz problem polegał na tym, że nie było w tym nic pozytywnego. A kiedy zaczęłam sobie uświadamiać jak moje życie zostało zniszczone, a raczej jak JA je zniszczyłam to całkowicie wykończyło moją psychikę, sprawiając, że powoli zamieniałam się we wrak człowieka.
Oparłam się o jedną ze ścian, bezsilnie opadając na podłogę po zakończonych poszukiwaniach śladów po Madeline. Przemoczone i brudne od krwi ubrania zdawały się być teraz najmniejszym problemem. Potwierdzały jednak jak bardzo żałosna jestem, nie potrafiąc wrócić do stanu normalności, ale jak miałam to zrobić? Straciłam wszystko, zupełnie wszystko. Gdzie teraz jest ten, którego nazywałam bratem? Dlaczego go nie ma? Dlaczego nigdy go tak naprawdę nie było? Czemu jestem samotna?
Ludzie na których mi zależało, których w głębi serca kochałam... Zniknęli. Straciłam przyjaciół, Madeline... Luke'a... To tak bardzo boli, myśl, że jesteś sama, że człowiek, którego tak naprawdę kochałaś ma cię teraz za potwora i nienawidzi cię z całego serca. Świadomość, że twoja przyjaciółka jest teraz w niebezpieczeństwie, ponieważ została porwana przez psychopatę.
Patrzyłam bezsilnie na swoje dłonie, całe brudne i drżące, nie mając zupełnie pojęcia jak mam dalej funkcjonować, żyć. Zacisnęłam powieki, wzdychając ociężale i uderzając tyłem głowy o ścianę, a w wyobraźni starałam się przywołać sobie obraz uśmiechniętej Madeline oraz chłopaków. Próbowałam przypomnieć sobie każdą szczęśliwą chwilę, którą doświadczyłam przez ostatni czas. Tak bardzo chciałabym ponownie usłyszeć wesoły i szczery śmiech Michael'a, ujrzeć niby groźne spojrzenie Hood'a, który tak naprawdę ma ogromne serce, wysłuchać wielu pozytywnych komentarzy Ashton'a na temat swojej osoby, choć wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że ma zbyt wielkie mniemanie o sobie, jednak pomimo tego był wyjątkowy. Przytulić się do Madeline i usłyszeć jej sarkastyczne wypowiedzi, wzbogacone częstym przewróceniem oczu i spojrzenie w przepiękne błękitne tęczówki, które miały w sobie wiele tajemnic, uspokajały mnie i wprowadzały w stan o którym nie miałam pojęcia. Uszczęśliwiały mnie za każdym razem kiedy na nie spoglądałam i choć często wydawały się być przepełnione złem, nie potrafiłam do końca uwierzyć, że w nich jest.
Zacisnęłam pięści, zamykając oczy. Próbowałam unormować oddech i zacząć myśleć racjonalnie. Powoli zaczęłam rozumieć, że poddanie się w tym momencie może być najgłupszą rzeczą jaką mogę zrobić. Nie mogę pozwolić na to bym dalej niszczyła sobie życie, nie mogę się teraz użalać nad sobą. Muszę walczyć. Tylko w ten sposób spróbuję choć trochę naprawić wyrządzone przez siebie zło.
Energicznie wstałam, otrzepując ubrania i szybko wybiegając z budynku. Wszędzie panowała pustka, to oznaczało, ze zawody musiały się już skończyć. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę swojego motocykla, a kiedy do niego dotarłam, wsiadłam i odpaliłam silnik, ruszając w stronę domu chłopaków. Kiedy dotarłam pod ich mieszkanie, ruszyłam w stronę drzwi. Szarpnęłam zdecydowanym ruchem za klamkę, jednak nie mogłam ich otworzyć. Westchnęłam uderzając lekko pięścią w drzwi, po chwili jednak waliłam coraz mocniej.
- Otwórzcie mi, chcę to wszystko wyjaśnić! - Krzyknęłam, po raz kolejny wymierzając cios w drewniane drzwi. Jednak nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. - Proszę, nie mamy czasu! - Wciąż próbowałam ich przekonać, niestety na marne.
Westchnęłam, nie zaprzestając czynności, a każde moje uderzenie miało w sobie więcej siły. Po chwili usłyszałam jak ktoś idzie po czym drzwi otworzyły się, a w nich stanął Calum.
- Po cholerę tu jeszcze przyszłaś - Warknął, a jego mięśnie napięły się. - Ach no tak, nie martw się, twoje rzeczy już jutro będziesz mogła znaleźć na chodniku - Dodał, wciąż nie zmieniając tonu.
Nie odpowiedziałam mu, ani nawet w żaden sposób nie zareagowałam na jego wypowiedź, jedynie kiedy skończył przepchnęłam się, stanowczym krokiem wchodząc do środka. Hood odwrócił się, patrząc co robię.
Stanęłam po środku salonu, obserwując jak Ashton nerwowo wystukuje coś na klawiaturze, prawie niszcząc przy tym swój laptop, następnie skierowałam wzrok na Michael'a, ładującego broń. Zapewne przygotowywali się na próbę uratowania Madeline. Calum stanął za mną, zapewne wciąż wyczekując mojej odpowiedzi, kiedy nagle Ashton wraz z Mike'iem obdarzyli mnie swoim wzrokiem. Irwin, odstawił laptop, szybko wstając i wpatrując się w moją osobę, zapewne czuł się w tym momencie okropnie zawiedziony i zirytowany, zresztą, tak jak wszyscy.
- Co ty tu robisz? - Syknął.
- Chciałabym wam to wszystko wytłumaczyć - Odpowiedziałam, następnie spojrzałam na każdego z nich po kolei, zastanawiając się gdzie jest Luke.
- Już wszystko wiemy, nie wysilaj się i nie próbuj nam wciskać żadnych bajek, nie dość ci, że teraz przez ciebie Mady jest w niebezpieczeństwie? - Warknął Calum, który obszedł całą moją postać, następnie zatrzymując się kilka kroków po mojej lewej stronie.
Przetarłam twarz dłońmi, wzdychając.
- Okłamywałaś nas od samego początku, to wszystko co się działo to twoja sprawka, gdyby nie ty nikomu nic by się nigdy nie stało. Jak udało ci się kłamać nam w żywe oczy? - Spytał. - Do tego wszystkiego grałaś wielce poszkodowaną - Prychnął.
- Przestań - Nagle głos zabrał Michael, uciszając tym samym Hooda - Ją też przecież oszukał - Dodał.
Calum wraz z Ashton'em skierowali wzrok na chłopaka, w milczeniu pogrążając się we własnych myślach.
- Przepraszam - Szepnęłam po chwili. - Przepraszam, ze zniszczyłam wam życie, przepraszam, ze przeze mnie cierpieliście, przepraszam, ze teraz Mady jest w niebezpieczeństwie, przepraszam, że was oszukałam, przepraszam... Ale ja naprawdę nie wiedziałam co mam robić - Powiedziałam, łamiącym się głosem, cała się trzęsąc. - Nie chciałam...
- Więc czemu to zrobiłaś? - Spytał Ashton, kręcąc głową.
- A co miałam zrobić? Przez ostatnie 3 lata Rick wmawiał mi, że to wszystko przez was, że to wy doprowadziliście do śmierci moich rodziców... Czułam się okropnie, to tak strasznie bolało, pragnęłam zemsty, ale nie sądziłam do czego mogę doprowadzić, nie spodziewałam się też, że mnie okłamywał - Wytłumaczyłam, biorąc głęboki oddech.
- Dlaczego niby mielibyśmy to zrobić? - Spytał Michael krzyżując ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.
- Ponieważ moi rodzice mieli długi i wiele innych problemów, z którymi nie potrafili sobie poradzić. Byli uzależnieni od hazardu, kasyna. Nie potrafili przestać, choć z każdym dniem było coraz gorzej, pewnego dnia ktoś u kogo mieli ogromny dług, postanowił wyrównać rachunki, a Rick powiedział, że była to sprawka Luke'a i wasza. Opowiedział mi pewną historię, o nim, o was... Wszystko było tak realistyczne i przekonujące, a ja jako 15 letnia dziewczyna, zdruzgotana tym wszystkim łatwo mu uwierzyłam... - Wytłumaczyłam, nerwowo przeczesując włosy i oblizując wargi, nie potrafiłam w tym momencie płakać, nie wiedziałam też jak mam się zachowywać. Schowałam więc twarz w dłoniach, wzdychając bezsilnie.
W pomieszczeniu panowała cisza, nie miałam odwagi podnosić teraz wzroku na chłopaków i spotkać się z ich spojrzeniami przepełnionymi złością i nienawiścią, nie potrafiłam dalej doświadczać cierpienia, do którego doprowadziłam ja wraz z bratem.
- Nie wiem czy możemy ci teraz zaufać - Powiedział Calum, lecz ja wciąż nie podnosiłam wzroku.
- Przepraszam - Szepnęłam ponownie - Gdybym tylko wiedziała... Nie pozwoliłabym na to. Kocham Madeline jak własną siostrę, pomimo tego, że dzięki niej miałam się do was zbliżyć, to naprawdę się zaprzyjaźniłyśmy. Przykro mi, naprawdę mi przykro... Bo wy... Chcieliście dać mi dom, a ja chciałam was zniszczyć. Przepraszam.
Nie potrafiłam już nic innego powiedzieć, wiedziałam przecież, że mogą mi nie uwierzyć, ale wszystko co mówiłam było prawdą i chciałam by to usłyszeli, bo to dzięki nim zawdzięczam każdy mój szczery uśmiech, odrywanie się od rzeczywistości. To własnie oni dali mi drugie, lepsze życie.
Poczułam, że po moim policzku spływa łza, okropnie bałam się, że mogę ich stracić, że stracę swoje całe szczęście. Usiadłam na podłodze, zakrywając włosami swoją mokrą od łez twarz, próbując się podtrzymać dłońmi, które okropnie mi się trzęsły. Tak bardzo się bałam.
Usłyszałam jak ktoś kuca obok mnie, lecz nie odważyłam się podnieść wzroku. Nagle poczułam czyjąś dłoń, na swoim ramieniu.
- Nie wiem czemu i cholernie boję się, że tego pożałuję, ale ci wierzę - Usłyszałam głos Calum'a. Spojrzałam na chłopaka, odgarniając kosmyk włosów, który przykleił się do mojego policzka, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałam. Nie spodziewałam się, że Calum Hood, który jeszcze do niedawna nie ukrywał się z tym, że mi nie ufa oraz, że specjalnie za mną nie przepada, uśmiecha się do mnie lekko, starając się mnie podbudować.
Patrzyłam na niego niedowierzającym wzrokiem, po chwili wtulając się mocno w chłopaka. Calum bez żadnych przeszkód wtulił mnie w siebie, głaszcząc delikatnie po głowie.
- Jest okey - Powiedział, słysząc jak łkam wprost w jego koszulkę. Było mi okropnie głupio, ale nie mogłam się powstrzymać, uczucie szczęścia które tak niespodziewanie wpłynęło do mojego serca, zburzył mury, które budowałam, sprawił, ze po prostu dałam się ponieść emocjom, dzięki czemu bardzo mi ulżyło.
- A teraz idź i powiedz to jemu, on teraz najbardziej potrzebuje twoich wyjaśnień - Powiedział Ashton, przyglądając się nam, tym razem jednak z o wiele pogodniejszym wzrokiem.
Kiwnęłam lekko głową, po czym odkleiłam się od Hooda, wstając z podłogi.
- Jest teraz najprawdopodobniej, gdzieś w południowej części miasta w jednym z klubów, zbiera informacje na temat Kev.. Ricka - Dodał Michael.
Przetarłam swoje policzki i uśmiechnęłam się do niego lekko, po czym szybko wybiegłam z pomieszczenia i wsiadłam na motocykl, odjeżdżając w stronę miasta, w której najprawdopodobniej przebywał teraz Hemmings.
*
Minęły dwie godziny odkąd szlajałam się po klubach, poszukując chłopaka. Pomimo porażek i zerowych szansach, wciąż się nie poddawałam, mając nadzieję, że w końcu uda mi się znaleźć Luke'a by móc mu wszystko na spokojnie wyjaśnić, niestety nigdzie nie natknęłam się na ślad po blondynie.
Zaparkowałam w jednej z uliczek przy kolejnym klubie. Zsiadłam z pojazdu, po czym zrobiłam kilka kroków w przód, spoglądając na wielki, rozświetlony bilbord z nazwą klubu, z niedaleka słyszałam rozmowy ludzi i muzykę. Rozejrzałam się, kiedy nagle spostrzegłam za sobą czyjś cień, szybko odwróciłam się za siebie, kierując wzrok na Luke'a stojącego parę metrów za mną.
Wpatrywał się we mnie w ciszy, z zupełnie obojętnym wyrazem twarzy, tak jakby nic kompletnie nie czuł, obawiałam się, że tak mogło niestety być.
- Chciałabym ci wszystko wyjaśnić - Wydukałam z siebie, po jakimś czasie, zbierając się na odwagę. Blondyn prychnął, kręcąc głową.
- Nie potrzebuję wyjaśnień - Warknął, ponownie wbijając we mnie swój wzrok, przeszywający całe moje ciało.
Westchnęłam.
- Luke to naprawdę skomplikowane i wiem, ze teraz mnie nienawidzisz ale... - Zaczęłam, lecz chłopak nie dał mi skończyć.
- Nienawidzę? - Spytał, ostrym głosem po czym podszedł do mnie stając bardzo blisko, tak, że od mojej twarzy dzieliło go zaledwie kilka centymetrów. - Chciałbym cię nienawidzić, tak kurewsko chciałbym być na ciebie wściekły, ale cholera nie potrafię! Nie potrafię cię nienawidzić! Nie potrafię spojrzeć ci w oczy i wyznać, ze jesteś skreślona w moim życiu, bo tak nigdy kurwa nie będzie! - Krzyczał mi to prosto w twarz, uważnie patrząc mi w oczy i choć jego ton był ostry, słyszałam jak łamie mu się głos. - Nie rozumiałem czemu... Czemu za każdym razem kiedy się pojawiałaś po prostu ogarniało mnie szczęście, kiedy widziałem jak się uśmiechałaś, nie czułem się jak dupek, czy zbrodniarz, nie myślałem o tym, że jestem potworem. Koiłaś moje cierpienie, nawet nie zdając sobie z tego pojęcia i wciąż to robisz pomimo, tego co się stało. Działasz jak lek przeciwbólowy, od którego się uzależniłem. Który kocham, który tak bardzo kocham...
Kiedy wypowiedział te słowa, wciąż wpatrywał się w moje oczy, oddychając płytko, a ja stałam jak posąg, nie mogąc się ruszyć, ani nawet przełknąć śliny, przez chwilę zapomniałam jak się oddycha, kiedy Hemmings chwycił moją twarz w dłonie, po czym przycisnął swoje wargi do moich, łącząc je w najbardziej szczerym i czułym pocałunku jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Czas się momentalnie zatrzymał, a grawitacja przez chwilę przestała istnieć, kiedy Luke mnie całował. A wszystko zaczęło stawać się jasne. Kochałam go. To wyjaśniało zupełnie wszystko, kochałam go. Kochałam go, Kochałam go. Kochałam GO.
Nagle przyjemne uczucie opuściło mnie, a kiedy otworzyłam oczy zauważyłam jak Luke odchodzi w jakimś kierunku, zostawiając mnie zupełnie samą z tysiącem myśli. Wszystkie dotyczyły jego osoby oraz tego jak bardzo zależy mi na nim.
- Chyba mu nie wierzysz? Naprawdę myślisz, ze cię kocha? Szkoda mu cię i tyle, choć nawet nie powinno mu być. Nienawidzi cię, po prostu chce byś się od niego odczepiła. Ma cie kompletnie za nic, on nie potrafi kochać - Usłyszałam za sobą głos Rick'a, który pojawił się zupełnie znikąd. Odwróciłam się w jego stronę. - Siostrzyczko, nie chcę byś cierpiała przez tego idiotę. Myśl realistycznie. Pozwolisz mu się tak zmanipulować? Dokończmy nasz plan, zniszczmy go do końca... Razem.
Wypowiadał każde słowo z ogromnym spokojem, uśmiechając się w moja stronę, myśląc, że się na to nabiorę. Myślał, ze mu w to uwierzę? Ma mnie za idiotkę?
No dobrze, skoro chce się ze mną bawić... Teraz czas bym to ja pokazała mu, jakie geny odziedziczyłam po bracie.
- Zgoda.
* * *
Witam Was w kolejnym rozdziale. Chciałbym Wam podziękować za cierpliwość i przeprosić za opóźnienia, ale ciesze się, ze zrozumieliście. Mam nadzieję, ze rozdział sie spodobał. Miłego wieczorku życzę ♥
Wow cudowny *-* poplakalam sie xd Calum ughhh kocham
OdpowiedzUsuńI w tym momencie piszę do Ciebie z zaświatów. Przecież dostałam zawału.
OdpowiedzUsuńTo takie piękne*.*
Boże. Nawet nie wiem co powiedzieć. Nie mam słów na to.
Uwielbiam tą historię.
Tyna <3
PS. Błagam. Powiedz, że będzie druga część. Błagam. Błagam. Błagam. Błagam. Błagam. Błagam. Błagam.
Dziękuję za miłe słowa <3 Niestety nie mam w planach drugiej części, ale za to całkiem nowe opowiadanie o 5SOS ♥ A i zapomniałam dodać w notce, ze kolejny rozdział pojawi się dnia 26 lipca ♥ Kocham Was <3
UsuńNo dobra. Jak masz w planach drugie opowiadanie to Ci wybaczę <3
UsuńTyna <3
Nie umiem opisać wspaniałości tego rozdziału! To jak Luke ją pocałował i jej to wszystko powiedział było takie ggddgjcb.
OdpowiedzUsuńNie mogę już się doczekać kolejnego rozdziału. Życzę duuuużo weny, kochana.
Pozdrawiam, W.
Dziękuję, również pozdrawiam ♥
UsuńRozdział zarąbisty XD czekam nn :*
OdpowiedzUsuń/A
<3
UsuńGenialny jejuu, kocham to ff
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuń